• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 28 marca 2006

"A do domu proste drogi..."

   Już w niedzielę płakałam. Było mi bardzo smutno. Tymbardziej, że zadzwoniła mama a ja nie umiałam dokończyć rozmowy niepłacząc. Była taka odległa. Napewno siedziała w pokoju u góry, Bratek już spał, światło było delikatnie przesłonięte. Długo nie mogłam zasnąć. Wstałam, o dziwo, prawie od razu po budziku.Chciałam ubrać się jakoś bardzije kobieco(buty na obcasie i inne), ale na szczeście, przeważyła moja praktyczność. I kiedy tak sobie szłam do skzoły zadzwonił telefon. Jedna krótka rozmowa sprawiła, że choć byłam na jednej lekcji w skzole, później już nawet zmieniłam miasto pobytu.Samochód jeszcze 3 osoby. Jeden sklep, bardzo miły pan obsługujący. W trakcie zakiełkował pomysł, jeżeli będę tak blisko ammy to czemu do niej nie pojechać. Później na tyle ogarnął mnie entuzjazm wizyty, że praktycznie przesłonił wszystko inne. Autobusy miałam jeden po drugim, nawet kierowca, który powiedział, że to nie jego przystanek na nim-że się zatrzymał. Rzekł mi nawet :"Do widzenia, Pani!" Deszcz padał coraz większa, a mimo to było ciepło na tyle, że pozwoliło mi to iść w rozpiętym płaszczu(trochę za kolana, skórzany, zielony, podkreśla talię osy) ze słuchawkami na uszach, środkiem drogi i śpiewać. Im dalej szłam tym więcej było śniegu, mimo to wiosenny nastrój nie zniknął, wręcz przeciwnie, po wejściu do małego lasku(tam już była droga polna) wzrósł. Potem zupełna niepsodzianka, bo przecież miałam być wieczorem, Takie słodki uściski Bratka. Na obiad nawet trafiłam i od razu zajęłam miejsce honorowe-przy małym stoliczku brata na taboreciku a moja zaszczytna funkcja polegała na czas od czasu dokarmianiu go. Bratek nawet zbojkotował poobiednią drzemkę wybierając zabawy w pościeli z siostrą. Potem mi opowiadał, on już dużo umie. A zawsze pamięta, że aniołek ma buciki. Bo ma! Mama mówiła, że Bratek ma problemy z zasypianiem i budzi się w środku nocy, tej nocy spał, a jedyną jego wadą(zaletą) było to, że podkopywał się w moją część łóżka. Rano obudził się ucieszony i przypomniałam jak kiedyś miał niepsodzianką, że kiedy szedł spać mnie nie było, a rano nagle spałam obok niego.Jak on się do mnie tuli, wczoraj np. siedzimy przeglądamy obrazki, popatrzył na mnie i nagle ni z tego, ni z owego, bach i objął mnie ramionami całując w policzek. Z mamą rano piłam kawę  i wczorja po obiedzie też. Rozmawiałam z nią, opowiadałam jej wszystko(no, prawie) Bylo po prostu genialnie.

   Jechałam z powrotem i miałam lekkiego zonka, bo komórek mi wysiadł, a za oknem ciemno, a katowice nie były stacją końcową. Ale na szczeście wszedł przesympatyczny dziadek ze swoim wnuczkiem, może 3-4 latka. I nie dość, że miałam rozrywkę, to jeszcz emogłam wyobrażać sobie Bratka w jego wieku( a on umie już powiedzieć ile ma lat!). Tamten Pan też mi powiedział: Dowidzenia pani. Ja mu też.

   I tylko nie wiem czy ja byłam dwa dni w domu czy właśnie dwa dni w nim nie byłam. Za tym, że jednka byłam przemawia ta fala zarzutów, której nie pozwoliłam dojść do głosu podczas telefonu. Czamu nie powiedziałaś i takie tam inne. Tłumaczyć się nie będę. To bezsensu. Z kimś, kto nie słucha rozmowa jest tylko stratą czasu.

   Jeszcze jedno, kilka dni wcześniej u sąsiadki tam zmarł syn. Mama dziś rozmawiała, z jeszcze jedną też już w starszym wieku, która powiedziała, że mimo iż od śmierci jej syna minęło już 20 lat nadal jej go brakuje i czuje to bardzo. Dało mi to dużo do myślenia.

28 marca 2006   Komentarze (11)
Moje | Blogi