Bez tytułu
Życie to surfing, więc nie bój się fal.
Nie lubię być jakimś przypadkiem. Spotkanym po prostu, właśnie taką odmianą człowieka z dziedziczonymi cechami charakteru nawet po osobach, których miałam okazję nie poznać(np. takich sobie dwóch dziadków). Niektórych słów nigdy nie powiem.
Byłam dziś u M. Jego dom napełnił mnie pogodą. Nie wiem, nie umiem tego nawet we własne myśli ująć…Zjadłam jego obiad rodzinny. Oj, prawie jak ostatnio u mamy. Później poprosiłam go żeby nigdy nie zniknął.
Ciekawe co zrobi z nami życie? Z tymi ludźmi, których spotykam codziennie, do których piszę i z którymi spędzam wakacje. Kto zaniknie, a kto wygra los na loterii. Komu się uda rodzina, komu praca, a komu wszystko.
M. dał mi swoje osobiste notatki do przeczytania. Zupełnie jakby siedział teraz w moim pokoju i mówił. I znowu mam gitarę. I ciasto.
I jeszcze dużo myśli tych nazwanych kłębi mi się w głowie. Zupełnie nie wiem czy je pisać.
Martwię się.
Nie umiem już tak specjalnie mówić z ludźmi. Może nigdy? Pachnę wanilią. Uwielbiam zapach wanilii. Mój błyszczyk też taki ma.
To ja wracam do ostatniego zdobywania wiedzy z przedmiotów niematuralnych. Jutro się jej pozbędę(tej wiedzy).