• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 29 maja 2006

Sb-nd

To był dzień, w którym poranek zaczął się o godzinie 6.01. Czułam, że to powtórka z historii, tydzień temu również w sobotę wstałam o takiej dziwnej porze. Ubrałam się bez marudzenia, spakowałam plecak, zapomniałam jedzonko, wróciłam się, wyszłam. Autobus, tramwaj, dworzec w Katowicach. pełno tzw. młodzieży. Właściwie jaka to kategoria wiekowa? I przyjeżdża pociąg, wbrew zapewnieniom kolei jest ona bardzo krótki. I wszyscy zaczynają się do niego wciskać. O dziwo, dzieje się to bardzo kulturalnie. Ląduję na ławeczce w wagonie bagażowym. Oczywiście razem z trójką współpodróżujących, kilkoma parami i jeszcze kilkoma singlami. Tamtych ludzi nie znam, ale obserwuję ich, próbując odgadnąć jacy mniej-więcej mogą być. Ci, którzy nie załapali się na ławeczki siedzą na karimatach.Łączy nas współny cel: spotkanie z Papieżem.
Ale pociąg ani myśli jechać, kilka razy zapala i gaśnie. Potem pojawiają się panowie w garniturkach, wraz z nimi nadciągają 3 następne wagony do rozładowania poprzednich. Jest śmiesznie i swojsko. W końcu z 20minutowym opóźnieniem ciuchciamy się.
Mało rozmawiamy, zaczynamy jeść w tym samym momencie. Głód społeczny?
Z nudów czytam księżkę Fromma. I co tam wyczytuję?
"Wolnym człowiekiem jest ten, kto zna siebie, ale zna siebie w nowy sposób-penetrując osłonę zwyczajnej świadomości oraz docierając do rzeczywistości wewnątrz siebie."
Freud uważał, że"pociąg seksualny jest zachodzącym w mężczyźnie procesem chemicznym, a kobieta jest dla tego popędu odpowiednim obiektem"
"Motywowany głównie nudą, ukrytą depresją i niepokojem, sam akt zaspokojenia staje się płytki i powierzchowny" To już Fromm.
W Krakowie trzeba było trochę iść, żeby dojść do destination place, gdzie mieliśmy nocować.
Bardzo dziwny to obiekt. Celowo udawany na niedokończony, z wyrzeźbionymi na drzwich wzorami mającymi ukazywać jego pochyłość. Później w podsłuchanym dialogu słyszę:
To twierdza czy więzienie.
Ludzie w środku są bardzo mili. Śpię w miejscu specyficznym, na rozkładanym łóżku, twardym dosyć. Jem włoskie jedzonko, śpieszę się wraz z innymi na pole spotkania. Skracając wydłużamy sobie drogę, wbijamy się w ludzki tłum i nagle okauzje się, że tam, gdzie idziemy będzie jechał właśnie on.
Czekamy chwilę. Stoimy przy barierce, naprzeciwko policjanta, skupieni i ciekawi widoku

Jedzie. W białym papa mobile. Uśmiecha sie, macha ręką. Trwa to chwilę. Jest blisko, przejeżdża półmetra ode mnie. Na nagraniu zarejestrowany jest jego uśmiech i to, że macha. Bierzemy to do siebie. Uśmiecha się do nas.
Potem idziemy, w którymś momencie wzdłuż Wisły, która niczego nieświadoma płynie jak zwykle.
Zajmujemy miejsce. On będzie dopiero za 3 godziny, ale to nic. Nasza grupka jest bardzo miła. W żartach nazwałam nas dziećmi G.Wszyscy mamuy identyczny prowiant i jest przyjemnie. PO drodze dostajemy do rąk gazety, że dają ich za dużo, jedna służy jako koc.
Nie chcę siedzieć, chcę wejść w tłum, odszukać kogoś. Idę z szyją zadartą do góry, wypatrując. Jestem czescią tych ludzi, elementem zbiorowości zgromadzonej tutaj, bo ktoś ma przyjechać. Są ludzie młodsi i starsi ode mnie. Dużo duchownych, którzy mają dobry kontakt z młodzieżą.
Potem przyjechał. Mieliśmy śpiewać, ale melodia nie była dla naszych uszu. Mówił. Mówił o tym, że każdy z nas chce zbudować dom, nowy dom, inny od tego, w którym obecnie mieszkamy, nasz dom. Na skale. Krzyczeliśmy owe: "Benedetto", wpatrywaliśmy się w jego obraz. Potem zaśpiewaliśmy mu sto lat, w trakcie on zaczął bić nam brawo, potem skromnie leciutko się ukłonił, NASZ PAPIEŻ.
Było zimno. Wrócilimy do siebie, zaspani, zmęczeni drogą, złączeni celem. Kolacja. Sen, wstałam o 5. Nie czułam niewyspania, nie narzekałam i nie marudziłam. Niedziela była dniem, w którym wszystko miało sens.
Kiedy już przyszliśmy na Błonia, ugniataliśmy wraz z innymi błotko, dotarliśmy do naszego sektora. Śpiewaliśmy, słuchaliśmy wypowiedzi rodzin. Jedna z nich miała 9 dzieci. Potem znowu on miał jechać. Razem z A. przecisnęliśmy się do barierki, pierwszej z brzegu, póxniej dopiero wytypowlaiśmy, że to nie ta. Ale miała strategiczne miejsce, kiedy już jechał, widziałam jego plecy i głowę. No i ta wiadomość, że zaraz się zacznie msza.
Msza spędzona na berierkach. Długść nóg iałam dopasowaną do tego, żeby na niej wygodnie siedzieć.
Sluchałam, ale wiem, że to, co mówił, trzeba będzie jeszcze przeczytać. Spotkałam znajomego, nie wiedzieliśmy się z 6-7 lat, bo on jest z tamtych czasów. On mnie poznał. Teraz jest na 3 roku w WSD. Dziwnie wszystko leci. Wiem, że doroli zachowywali się skandaliczniej w porównaniu z młodzieżą. Dorośli ciągle niezadowoleni, wykłucajacy się o wszystko, z pretensjami odnośnie ustalonych przepisów. Nie chcę być takim dorosłym.
Myślę, że zatrzymam się w połowie opisu, by później go dokończyć.
29 maja 2006   Komentarze (10)
Moje | Blogi