• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 30 maja 2006

c.d.

Dużo się śmiałam w tamte dni. Tak po prostu. Wg mojej definicji wtedy śmiesznym okazywało się to, co jest niewłaściwe. Kiedy zostało nam jeszcze trochę do przejścia zapytałam się czy aby nie pobiegniemy. Sobotni wieczór, ciepłe krakowskie powietrze. Odpowiedź: Po co? Moja: Żeby było śmiesznie.
Nie, żadnej rewelacyjnej przemiany duchowej nie było. Na mszy nie umiałam się kupić, choć barierka była wygodna. A potem...Potem już jak wychodziłam z naszego ośrodka(?) Czy można o tym tak powiedzieć? Ale to zostawiam dla siebie, no to natknęłam się na biskupa, który...dał mi pierwszeństwo przejścia.A mówią, że biskupi to sztywniacy. Znam już dwóch na luzie. Ba, jeden to nawet kardynał, ale podejrzewam, że mnie nie pamięta.
Potem szłam do ka. Bo Kraków to jakoś przede wszystkim ka. Spotkałam młodzieńców śpewającyh jedną z piosenek ze spotkania. Uśmiechnęłam się do nich. Na co jeden:
-Patrz, ona się śmieje!
Odwróciłam się już do mijanych. M. później powiedział, że widocznie mój uśmiech wart jest zauważenia.
Kraków był uduchowiony. Tzn. przepełniony księżmi, zakonnikami, zakonnicami. I nawet spotkałam dużo-dużo biskupów w autobusach jadących. A potem u ka. Pierwsze zdanie:
-Długo czekałaś?
-4 minuty.
Ta moja dosłowność, ale było miło i tak pod skórą czuję, że nauczyłam się czegoś nowego.
Potem na dworcu, pociąg nie z tego peronu i nasz chwilowy właściciel, gospodarz z dwóch dni ze łzami w oczach.
Wieczorem już tylko spać, aż do poniedziałkowego poranka. Kawa i inne szczegóły, potem kino z S., potem spotkanie z M.
Wczoraj czegoś sie od niego nauczyłam. Bo to byóło tak, że poslziśmy do lasu na spacer(nuie muszę powtarzać, że ja lubię ten las)
Nagle znaleźliśmy się na górce. I kiedy ja już chciałam z niej zbiegać, on nas zatrzymał. Staliśmy chwilę wtuleni.
-Nie było Ciebie. Zauważyłem, że nie mam co robić. Szukałem zajęcia.
-I co robiłeś?
-Tęskniłem.
Czy trzeba coś jeszcze? Poczuć, że tęsknił, że jest obok, tak delikatnie mój. Zachwycające.
Zdałam sobie z tego sprawę właściwie dzisiaj, kiedy w bibliotece(zapomniałam o wczorajszej Wyborczej z ogłoszeniami) przeglądaliśmy oferty.
W którymś momencie zauważyłam, że jego profil jest ciekawszy.
Ale jestem bliska posiadania pracy.
Jeszcze tylko jutro. Dzień niepewności.
Dużo dobrego się dzieje. Trzeba zacząć się bać.
30 maja 2006   Komentarze (14)
Moje | Blogi