• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 06 czerwca 2006

Bez tytułu

Zauważyłam, że zwyczajnie się boję. Wspominam swoje życie. te chwile, kiedy radosna się bawiłam, uszczęśliwiona, że wreszcie wszystko poukladane, zabawki w moich rękach, cicho, tylko moja wyobraźnia, mój pokój, że nikt nie pogania. Albo podwórko, huśtawki, inne dzieciaki i potem nagle jak grom z jasnego nieba Jak wtedy, kiedy wracałam z przedszkola do domu, a niogo nie było, jak ciągle mijałam się z moją mamą po drodze. Jak wtedy, kiedy podobaly mi się zabawy wspinania na dach blokó, na drzewo w chowanego po całym osiedlu, a szukano mnie. I potem tłumaczenia.
Nie jestem przyzwyczajona do spokoju. Bo w zasadzie?
Stłumiłam tęsknotę, no prawie. Mam pracę, która w minimalny sposób pozwoli mi usamodzielnić sie bardziej. Jest M. Babcia zdrowa, Mama dumna. Wakacje. Matura zdana nie najgorzej.
Może tym ciosem będzie niedostanie się na studia?
Może coś innego?

Zauważyłam, że trudno się ze mną rozmawia. Zdania wypowiadam szybko nadając im konkretny ton, tak, że trudno jest do nich nawiązać. Skaczę z tematu w temat przerywając rozmówcy

Zauważyłam, że najłatwiej okazywać mi uczucia dla tych, którzy są daleko, przy których nie trzeba zachowywać zasad, wykazać odrobinę zaciekawienia.
Że czasami na tyle koncentruję się na tym, co myślę, że zapominam o Bożym świecie. Że kiedy jestem zmęczona nie ma zadnych form grzecznościowych, nic, tylko marzenie o dotarciu do łóżka.
W takim sytuacjach jestem jak biegacz, który koncentruje sie tylko na tym, żeby osiągnąć metę. Inni biegnący, tłum wokół, pogoda, własny ból to nie dla niego. Liczy się tylko meta.

Zauważyłam, że ja człowiek rodzinny, ulubiona wnusia Babci, która znała wszystkie jej koleżanki, dawnych członków rodziny, dalszych i bliższych...że nie pamiętam już ani ich, ani tego, że jestem czlowiek rodzinny.

Do nabytych doświadczeń: kiedy jakaś osoba wzięła mi ulotkę, zapytała co to jest, a potem zrzuciła na ziemię, albo jakaś inna wulgarnie odpowiedziała mi wulgarnie po co jej to, to pozbierałam się po 5 minutach. Nie zatruło mi to myślenia. Wczoraj dwóch panów zapraszało na pizzę, kilka doceniało urodę w sposób bardzo miły, jeszcze inni domagali się telefonu. A ja jestem tylko kolporterem ulotek. Na szczęście, zarobek jest w miarę opłacalny.
No i mogę ludzi obserwować. To najciekawsze zajęcie. Dziś był taki pan, widać, że oczytany, dobry i wrażliwy, wdał się z nami w rozmowę. Z drugiej stronę, było mi go żal. Wsyztskie jego gesty wskazywały na bezradność, nawet to, jak potem szedł. Potem zastanawialiśmy się nad tym, czy on uważa swoje życie za udane. Jakie waunki trzeba spełnić, żeby było udane?
Dzisiejszy dzień caly czas z M. Nawet w domu później, jeszcze jego kubek na biurku.
Mimo wszystko, trochę się niepokoję. Z M. staramy się nie rutynować naszą pracę, zwłaszcza naszą obecność razem. Rozmawiamy. W sobotę, co prawda było między nami przez chwilę zimno jak na Antarktydzie, ale za to później...
Gliwice to bardzo dziwne miasto. W tą sobotę po 15 główna ulica wyglądała jak z jakiegoś filmu o postarachach, budynkach starszących. Dziś obrzydliwy widok pijaka. Gorszy niż w "Wszyscy jesteśmy...", jeszcze kilka takich niegodnych rzeczy by się znalazło. Dziwne to miasto...

06 czerwca 2006   Komentarze (9)
Moje | Blogi