• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 30 czerwca 2006

Bez tytułu

...i wpadłam prosto w ramiona Pana Boga.
Nie wiedzieć czemu przypomniał mi się obraz ze "Szklanej zupy" J. Carrolla.
Zdążyłam poznać co znaczy sam nie swój. Sam nie sobą, sam wielką niewiadomą. Bo nie było mi dobrze, jakoś zamknięto, codziennie, rutynowo. I to nie kilka dni. Czego się nie wzięłam, jakiego naprawczego sposobu, nowego oczekiwania na coś, marzenia, muzyki, wszystko to tylko połowicznie zabijało pustkę.
Owszem, trochę myśli przewinęło mi się przez głowę. Najnowsze odkrycie, jest całkiem oczywiste-nie znoszę ciszy.
Inne? To te, które jakoś by pomogły znaleźć kompromis.
I w końcu stanęło na tym rozwiązaniu. Choć jakoś tak nauczyłam się już nie kierować emocjami, ale to rozwiązanie stało się dobre, wręcz podsumowujące.

Ogarniam myślami ostatniość. Jeśli jest codzienność, musi być ostatniość, jeśli jest wczasowicz, musi być przypadkowicz-przypadkowy widz. Najbardziej doszukuję się tego, co utraciłam. Być może niedługo najem się do syta poszukiwaniami odpowiedzi i znowu zechcę zwyczajnie. Życie to niesutanne dążenie do zmian.

Jadę jutro z M. i jego rodzicami. Przejeżdżają obok moich rodziców, więc chętnie się do nich wrzucę.

Zdążyłam polubić Stachurę i Kasię Nosowską. Zdążył zakończyć się miesiąc. Do ogłoszenia wyników matury 11 dni. Interesujące.

Odkąd żyję, kiedy spoglądam wstecz, czuję się jakbym była na szczycie góry, patrzę z góry, patrzę jako ktoś, kto już przebolał zmęczenie i czuje się po trosze znawcem tej góry. Jej zdobywcą. I choć mam świadomość, że to na pewno jest jedne z części trudno mi pozbyć się poczucia wyższości, własnej siły. A potem znowu się wspinam i czuję, że moja radość z poprzedniego etapu była niczym, była mżonką, właściwie.
A kiedyś wierzyłam w czarno-biały świat.
Jeżeli chodzi o starcie mnie i mojego ciała w miesiącu czerwcu to jest 1:1. Ja w niego aktywnością, ono we mnie odnowieniem choroby. No i znowu kilka dni przestoju.

30 czerwca 2006   Komentarze (4)
Moje | Blogi