• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 10 sierpnia 2006

Szczęście a zadowolenie. Pewnie zadowolenie....

Od ludzi których podziwiamy oczekujemy jednego-że będą idealni.
*
Tak, wróciłam. Tak, studentką. Nie, nie psychologii. Na razie wydział filologii rosyjskiej UJ. Więc Kraków i marzenie zrealizowane. Psychologia za rok. Nie lubię rezygnować z marzeń. Tymbardziej, że czuję, iż moim powołaniem jest być tłumaczem-psychologiem. Jeszcze nie wiem jak można to łączyć. Ale lubię języki i zachowania ludzi.
Tulipanku, gdzie żeś był?
W kieleckim. Znowu jechałam stopem. Świerklaniec-Kraków(w Kra. wydreptane kilometry, M. noszący plecak, który jeszcze niewiadomo czy się przyda, potem już tak, bo pani źle punkty policzyła, przez co mogłam mieć gap year i na moim przyszłym wydziale rozmowa z M., rozmowa ważna w kontekście przyswojonej później wiedzy.)
Potem poznawaliśmy za*upia kieleckie, za pomocą aut trafiając w coraz mniej ludne miejsca. Potem już pożegnanie. M. do Kielc stamtąd do domu. Ja, wędrówka krętą leśną drogą, potem wsią do następnej wsi i na miejsce.
Na miejsu dziesiątki osób. Ludzi bliskich, zjednoczonych tym samym.
garnia mnie spokój, jestem sród swoich, nie czuję zmęczenia nóg, radość i zadowolenie, ciekawość charakterów innych jedynie.
Udaje mi się uwolnić od wizji spania na podłodze, a i dobrze, bo następnego ranka mam otarte od plecaka plecy.
Spotkanie dawnych braci. Brata Tajemnicę, Brata w takich okularach, Brata Cytrynę, Brata z Takim Krzyżem przy Różańcu, Brata przed którym uciekłam, Leśnego. No i Brata NieTeraz i tych z kuchni(bo znikanie na pstryk jest, a jutro nie bedzie obiadu, bo tak wyszło).
Z doświadczeń ciała-coraz szybsze pokonywanie kilometrów, spacer(o ile) dokładnie w środku nocy przez ciemny las ze świadomością, że nikogo sprzodu i z tyłu. Z serce gdzieś w piętach z powodu odgłosów, z moją Przyjaciółką. Bo tak wyszło, taki zewnętrzny nakaz.Potem ponad 5 kilometrów przebytych w 40minut w poranek(?4godzina) po 1,5 godziny snu. To był komizm sytuacyjny-położyć się o 2, by wstać o 3.31. Moje angielskie wyjście, bo znowu taki nakaz.
Duchowych? "Ja jestem krzewem winnym, wy latoroślami". Więc już nie jestem Zosią-samosią. I nie jest tak, że muszę trzymać wszystko w garści. Pan dał, Pan zabrał. Tak jak ze studiami,ale odwrotnie.
...gdzie drugi człowiek jest moim bratem. Bo dopiero tam, gdzie jest taka więź, nie ma konfliktów. Nabożeństwo na szkolnym korytarzu. Na dworze. Czas płynący za szybko, za szybko by poczuć ciszę myśli.
Spowolnienie myśli. Rada z tamtego roku, zamknięcie się w budzie. Niemalże zapomnienie tego, co zostało na śląsku. Dlatego potem strach, strach powrotu, braku nawet bułek w domu.No i łzy po świadectwie. A wszystko układało się w tak logiczną całość. Jak to:"nie mów:jestem młodzieńcem...", które kiedyś przyplątało się do myśli i do blogowej skórki.
I odpowiedzi na pytania nurtujące. I nakarmiona. Nie, nie pasztetem, paprykarzem, ani drzemem, tylko czymś, co starczy na dłużej.
Bo ja jestem taka, że mówisz, masz. Zwłaszcza, jeśli mną kieruje ciekawość.
Próby bycia kelnerką. I to hasło, że kobieta kocha mężczyznę w jeden sposób-uwodzi go.
I przeniesienie mnie przez rzekę. I udało mi się nie zachorować, bo w bluzach Leśnego. Noce sierpniowe już zimne, a mi się nie wydawało, że dojadę do Mędrowa, więc bagaż ubogi.A, że standartem jest, że i tak sobie coś zrobię, to siniak w okolicach kręgosłupa jest.
No i to, że potem w pociągu Kielce-Kraków, przymknięte na chwilę powieki dawały sen, że konduktor zbudził tak delikatnie, że mój bagaż nie wyszedł przede mną, że potem M. ze śniadaniem i herbatą, a potem spotkanie Holendr, który stopem do Berlina miał jechać, i że M. pomógł mu znaleźć dalej transport, że angielski uniwersalnym językiem, że kierowcy TIRów nie wszyscy są źli.
Choć zgubiłam i baterię, telefon, parasol, koszulkę, ładowarkę, to w efekcie końcowym tylko baterii nie mam.
A reszta nie jest milczeniem. To myśli w mojej głowie takie, na pamiątkę.
10 sierpnia 2006   Komentarze (5)
Moje | Blogi