• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 22 sierpnia 2006

Przed.

Bo to dziwne takie urodziny były. Dwa lata temu w ten dzień umarł mój Śmierdziel. Bo przyjaciele umierają. Śmierdziel dwa w przednoc moich urodzin też mógłby zginąć. Jego klatka na wis na dworze stała, Mama chciała zamknąć w domu okno i zauważyła kręcącego się wokół klatki psa.
Kiedy ja tam przyszłam, klatka była rozszarpana. Usiadłam i zaczęłam płakać. Pomyślałam, że to jakieś fatum, ale od razu, jak to ja zaczęłam go szukać. Jeszcze łzy nie obeschły, a zauważyłam, gdzie się ukrywa. Bał się na tyle, że uciekał przede mną. Ale kiedy już wreszcie miałam go w ręce, idąc z nim w mojej koszuli nocnej, nie odczuwałam chłodu, ani gryzień komarów.
Następnego dnia, Śmierdziel jakby zaczął życie na nowo, był bardziej żywy, niż kiedykolwiek, jadł nawet jeżyny.
Więc ja i mój podopieczny wiemy jak to jest prawie już nie być.

Wczoraj, kiedy wracałam, myślałam tylko, żeby dojść do tego pokoju i się upić. Potem, uznałam to za nierealne, i w związku z dzisiejszym wyjazdem, i w związku z tym, że to nie pomoże zapomnieć.
Siedziałam na przystanku, kiedy przyszła taka rodzinka:mąż, żona i mama któregoś z nich. Zastanawiałam się, kto w tej trójce najbardziej dyryguje resztą.POtem obie panie o coś się mnie spytały, a kiedy zostawili babcię na przystanku, to wywiązała się między nami rozmowa. Matka dzieci wykształconych przez UJ, jej córka też zakończyła rusycystykę, więc pani powiedziała,że z moim wyborem nie jest tak źle.O tym, jak jej syn sał na dworcu, bo zagubili mu podanie o akademik i kilka innych ciekawych rzeczy.Wcześniej jechałam stopem ze wsi do wsi, pierwszy raz sama, a tamten pan był jakiś taki zamyślony, ze omało mi z torbą w bagażniku nie odjechał!
Lubię rozmawiać ze starszymi ludźmi, kiedy jeździmy stopem, poznajemy tych, którym bardziej się udało i tych, którym mniej.

Ale dzisiejsza podróż będzie tradycyjna, przez Kraków i dalej.
Do czego? dokąd? zaprowadzi.
Piję poranne łyki kawy, za chwilę wychodzę.

22 sierpnia 2006   Komentarze (9)
Moje | Blogi