• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 28 listopada 2006

Szafy.

Podczas jednonocnego pobytu w jednym z moich domów( łóżko naprędce skombinowane, poduszka nie ta, kąt ułożenia łóżka nie ten) wyciągnęłam z szafy swetr. Zawsze byłam jego przeciwniczką, taki zielony, prawie gryzący się, na dole trochę już rozciągnięty...słowem, spodobał mi się. zadowolona porankiem ubrałam go na siebie i byłam zadowolona podwójnie. Ale tak właściwie to dlaczego napadł mnie taki stan, zrozumiałam już w pociągu.

Odkąd nie mieszkam z Mamą osobliwą przyjemność czerpię z noszenia rzeczy należących kiedyś do niej, z rzeczy, które zrobiła dla mnie na drutach albo tych, których kupno kiedyś podpowiedziała mi w sklepie, choć takich jest już coraz mniej. Dopóki mieszkałyśmy razem, odwrotnie niż moje koleżanki praktykowałam wyraźne rozróżnienie na rzeczy moje i Mamy. Czasem tylko kiedy ja potrzebowałam bardziej eleganckich, a Mama bardziej sportowych butów na szybką rundkę gdzieśtam. Teraz lubię się wymieniać, lubię kupować coś dla Mamy. Choć jak z każdym moim prezentem, nigdy, ale to nigdy nie jestem pewna, czy to włąśnie to miało by być.

W moim życiu szafy pełnią specjalną rolę. KIedyś, jak byłam mała i mieszkałam w moim pierwszym najprawdziwszym domie, szafy służyły mi jako schowki w czasie zabawy w chowanego. Kiedyś naliczyłam, że w moim domu było(bo teraz już wszystkich nie wykorzystam z powodu wzrostu) około 15 schowków, co daje około 30 minut dobrej zabawy w chowanego. Pamietam, kiedyś schowałam się na balkonie, a kiedyś i właśnie do tego zmierzam-na szafie. Bardzo podobała mi sie takryjówka i w ogóle byłam z siebie dumna, że na to wpadłam i że udało mi się na nią wejść, aż musiałam sama przyznać się gdzie jestem, a potem schodząc i spadając ciut się potkłukłam, ale pokażcie mi inne dziecko, które było na szafie.

Chowając się w szafie, nagle odkrywałam ubranie w ciekawym kolorze, suknie, które były na mnie za duże, ach, czemu ja taka mała jestem. Nawet teraz, kiedy przyjeżdżam do Babci, zaglądam dos zaf, moda, jak wiadomo się zmienia, ale to nawet nie o to chodzi, z moim gustem, kiedy mi podoba się to, w czym nie wszysy chodzą, ale Babcia to już rozumie, i nagle wyciągam z tej półki jakąś spódnicę, a ona za szareka.
-Babciu, Babciu, tu trzeba podciąć, zwęzić i...już jest.
A Babcia dobrze szyć umie, nawet z dawnych ubrań-pierwqsze sukienki mojej Mamy i Cioci, to one są ręcznie szyte. Mama też umie szyć, dlatego czasem wpada mi do rąk jakaś spódnica albo sukienka, którą pamiętam, za bajtla, jak ona szyła.

Cenność szaf doceniłam wtedy, kiedy przeprowadzałam się z jedną niewielką torbą moich ciuchów. Wsyztsko tylko to, co najbardziej potrzebne. W nowym domie szafy były takie nieosobowe, bezduszne i martwy. Na początku nie czułam, potem tak zrozumiałam, że właśnie o to chodzi, o te ubrania, które nie czekają na mnie, aż dorosnę, bo ich po prostu nie ma. I potem, w miarę możliwość przywoziłam sobie w plecaku ten albo inny swetr, bluzkę, płaszcz. Przewoziłam jeden dom w drugi. A teraz już w trzeci. Choć ostatnio bezpośrednio już z pierwszego w trzeci. Bo w drugim coraz mniej mnie, coraz porządniej tam, zauważalny jest brak spontanizmu i porządek.

W szufladzie jednej z szaf był ogromny wór małych koralików i kolorowych nici. Nie mogłam się nimi bawić, byłam dzieckiem. Czy przestałam być dzieckiem, kiedy pozwolono mi go bez żadnych sprzeciwów, wziąć ze sobą?

Stosunek do mnie bliskich mi ludzi jest taki, że wszystko mi można. Dziwi mnie to czasem. Zasady? Najczęściej nie pozwalam sobie tego, co innym można, a pozwalam sobie na to, na co oni muszę uzyskać zgodę. Tak ciekawiej, tak z przekory.

Podsumowując, najlepsze w szafach pierwszego domu, jest to, że nic tam się nie zmienia. Stabilność i spokój.

28 listopada 2006   Komentarze (6)
Moje | Blogi