• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 15 grudnia 2006

Jestem.

Tydzień szczęśliwie dobiegł końca. Kiedy idę tym swoim zwykłym codziennym spacerem, muzyka jest w uszach na zasadzie powietrza w płucach, a ja myślę i czuję, tak każdą moją komórką, że ciągle jestem jeszcze w tym aucie. Staram się nie myśleć o tym, czego zmienić nie mogę, co już przeszło, co nie ode mnie zależy. Ale właśnie to, nie zależące ode mnie, dlaczegoś najbardziej boli. Bo kiedy zawinię sama, to na pewno, któreś następne niepowodzenie mogę traktować jako karę i potem zacząć od nowa, na czysto. W tamtej sytuacji nie mogę dochodzić winnych. Nie mogę. Być może to wreszcie jest czas na przebolenie. Ale przecież nadchodzą święta. Choć przecież od dawna wyznacznikiem zbliżania się świąt był snieg. Chrystus będzie się rodził. A w moim sercu teraz pełno żalu i złości, a w ustach ściśniętych zębów. Co ja Mu powiem? Jak przyjdzie...a propos przychodzenia-wczorajsze pytanie o przeżywanie adwentu. Owszem, zdaję sobie sprawę, że jest. Ale trochę więcej niż ostatni tydzień żyłam tym wyjazdem i czy podołam. A jako że ta przygoda prawie już pokonana, to, żeby nie było zbyt wesoło, jest już nowa. Kolejnych papierków zbieranie...Kolejnych urzędów udepywanie...

Na szczęście nie jestem sama. Wiem o tym. Ten mój Anioł jest bardzo cierpliwy i wytrwały. Jeszcze bardziej niż ja.

Myślę o mojej kobiecości. Tak sobie ustaliłam, że na pytanie kto ja, myślę człowiek, zaraz potem, że kobieta. Już nie skupisko jakichś komórek, tylko kobieta. Jak kobieta to makijaż. Ale on zawsze wtedy, kiedy jest mi bardzo smutno. Ale o tym nikt nie wie. Tylko ja. Moja kobiecość to raczej sposób myślenia, zachowania się, porzebowanie przytulenia, letnie spódnice, wrażliwość, może przede wszystkim ona i uczucia, które mnie męczą. Moja kobiecość to czasami pojawiające się bóle, wtedy, kiedy zapomnę za długo zjeść i okazuje się, że organizm jest za słaby, żeby to znieść. Dwa pierścionki na palcach, paznokcie w kolorze czerwieniejącym się, błyszczyk do ust. Kim jesteś, kobieto?

Rano przeraziłam się trzęsącej się własnej prawej ręki. Jestem spokojna.

15 grudnia 2006   Komentarze (6)
Moje | Blogi