Bez tytułu
Za te moje ponad dwa lata (oficjalnie) decydownia o sobie, mieszkania samej dla siebie, bardzo zmieniły się moje przyzwyczajenia. Choć w zasadzie tak było od wcześniej, od kiedy skońcyzłam 11 lat, tylko wtedy czułam się zobowiązana przynajmniej do mówienia co jak i dlaczego oraz do dopasowania niektórych moich zwyczajów pod innych ludzi. Wydaje mi się, że głównym wyznacznikiem tego, w jaki sposób mieszkasz, jest to czy posiłki jadasz sam, czy nie. Więc posiłki jem sama od tych 2,5 lat. Trudno mi z ludźmi. Bo kiedy się oswoi samotność, to nie wydaje się ona aż tak straszna i zostaje alternatywą-jeśli z ludźmi nie wychodzi, to samej na pewno mi wyjdzie. ( w dalszym ciągu bardzo trzęsie mi się prawa ręka, nieważne).
Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Mam tak, że albo wszystko robię sama, albo jak kameleon dopasowuję się do otoczenia. Dlatego wolę być sama, bo nic nie tracę.
Nie wiem czemu blogowicze myślą o mnie dobrze. Może dlatego, że mnie nie znają, że pisać każdy może...
Myślą o mnie, że jestem otwarta. Bo się uśmiecham i potrafię pierwsza zagadać. Ale to zawsze się przyda. Poza tym, jeśli dużo sobie sama w swoim sosie przebywam, więc jeśli jeszcze wśród ludzi być milczkiem, ponurasem, to to za dużo. Zresztą to zależy od człowieka, od tego jak go "wyczuję". Bo jeśli w inny sposób, to nie powiem nic.
W Olivii był artykuł przedstawiający to, jaką bohaterkę widzą w sobie współczesne Polski.
A co ja? Myślę, myślę...i nic jak skrzyżowanie Piotrusia Pana(tak) z dobrą wróżką. Bo wcale nie czekam na ksiącia, żeby wypluć jabłko, tylko ja zrobię to sama. I nie śpię czekając aż książę mnie obudzi, tylko wtsaję jak się obudzę-tzn. jak poradzę sobie z problemem. A Piotruś Pan? Bo w pewnej sferze mojego świata to chyba nigdy nie dorosnę. Do rzeczy mało ważnych podchodzę czasem jako lekkoduch.
A tak w ogóle, to znowu jadę. Tym razem spróbujemy autostopem. DLaczego? Bilet ciut ponad 6zeta. Bo dawno nie. A, mam już wszytskie zaliczenia, oprócz tego, nie wpisanego, 6 egzamin i 1. semestr z głowy.