Bez tytułu
DO kolokwium z lektur się nie wyrobiłam. DOstałam pochwałę za szybkie nauczenie się 3 wierszyków. Bo ja będę je mówić stojąc po środku, jak mała dziewczynka, ale co tam.
Źle mi się myśli o tym, że rok studencki się już kończy, bo...wszystko trzeba przenieść i trzeba wiedzieć dokąd. Jak najszybciej się da jadę do Babci, a potem do K-miasta na dwóch brzegach rzeki. Ciekawe,. jakie jest?
Jutro mam maturę z historii. I szczerze nie widzę sensu przystępowania do niej, ale tak chcę już jechać pociągiem, że pojadę. Coś przeczytam o współczesnej Polsce, bo zatkanym nosem czuję, że to będzie. Wczoraj prawie zgubiłabym stówę na telefon, idę rozgadana, wcześniej mówiłam okombinowaniu pieniędzy, i szli za mną krzyczą, że coś wypadło, nawet się nie obróciłam, bo nie myślałam, że to do mnie. A w końcu...mówią, że 50 złotych, ja dziękuję, i mówię, że to 100 była. Ach dziwny dzień.