Bez tytułu
Co do konkursu-nie było źle. Miałam 3 wiersze w języku rosyjskim-jednego nauczyłam się w ciągu przedkonkursowego wieczoru. Wiersze udały mi się strasznie smutne, jakoś tak samo wyszło...Komisja nazwała je później lirycznymi. Nie chcąc się strasznie denerwować, ale może i nie to było głównym powodem-w każdym bądź razie był, wspierał, mimo, że nic nie rozumiał. W nagrodę dostaliśmy jakieś książki-do wyboru. Wzięłam po okładce-piękny zielony kolor. Okazało się, że pamiętnik czytelnika.
Kraków...nie zawsze mam świadomość, że tu mieszkam, choć jak dziś powiedziałam, mogłabym już na zawsze.
O Cafe szafe jest nawet książka będąca zbiorem opowiadań. Wymarzyłam sobie, że siedzi się w szafie, a w środku stolik i krzesła mięciutkie. Była szafa, świeczka, stolik, ręcznie robiony obrus, tylko krzesła twarde, ale nie w tym rzecz. Bo czy można było robić coś bardziej niesamowitego niż zamknąć się w szafie na 2 godziny? Piękne, niesamowite, nasze. Potem Wisła chwilę przed północą. Czasami mimo istniejącego w jakimś stopniu bogactwa językowego, brakuje słów. Oprócz tego...Nie, nie spodziewałabym się tego wcześniej, ani że właśnie tak.
Zawsze, po tym, kiedy jest mi smutno i uczę się nie odzywać, trudno mi się wypowiadać. Tak i teraz. Choć szarpią mną naprzemian uczucia dobre, radosne,szczęśliwe, to z drugiej strony znajdują się te smutne, bolesne bardzo i ja balansuje między jednym brzegiem, a drugim. Tym razem z chęcią zadowoliłabym się środkiem.
nie chciałam, żeby wracał do siebie. cos sie zmienilo? zrastamy się?