Coś mniej więcej tak. Zauważają, że się zmieniłam. Póki co ślizgam się po lodzie. Czekam na mejle, żeby potwierdzić sobie, że komuś na mnie zależy. A zapominam odpisywać. Ot tak, po ludzku. Rany zaczynają się goić. Na ręce nowa blizna, siniaki nabierają kolorów, dusza wybrała właściwy kierunek, czeka na reakcje z zewnątrz jej świata, od Tego. A dziś 4 błogosławieństwa od nowych. Wzruszyłam się. Ręce na głowie i wiara w moc. Jeszcze tylko trochę.