Bez tytułu
otoczyć się lasem, czerpać wodę z jeziora,
odejść od tysiąca zużytych słów,
przez które sens wylatuje jak przez dziurawe rzeszoto,
wyszukać miejsce dziewicze o urzekających porankach,
zamknąć się w białej celi, odnaleźć siebie
albo zgubić siebie skazując się być może
na godziny obezwładniającej klasztornej acedii.
Tożsamość? Kpij sobie z tego.
Patrząc wstecz, wspominając swoje przeświadczenia i przypadki,
powiedz sam - jak tu można mówić o tożsamości.
J.Hartwig
Wczoraj miałam wypadek, w mój rower wjechał rowerzysta. Nogi bolały, rana puchła, woda utleniona prawie nie piekła. Płakałam w duchu ze strachu. Zadzwoniłam do Mamy, w słuchawce usłyszałam radosny głos Bratka, wykrzykującego mojej( w jego mniemaniu imię) "Ja! Ja!" Nie było nic piękniejszego, śmiałam się od ucha do ucha. Wieczorem napisał M. Zakwalifikował się na erasmusa-nie wiedziałam czy płakać. Zadzwonił Ten od Spędzania Czasu, rzuciłam naukę, poszłam. Ze zdziwieniem, z uśmiechem. Siedzieliśmy na ławce,s zwędaliśmy się, rozmawialiśmy. To właśnie do końcowej fazy rozmowy odsnosi się ten wiersz.
Co z moim Bogiem we mnie? Wiem, że jest.
Spałam, nie spałam, śniłam. Dziś też był dzień.
Cieszyłam się na białą kartkę. Dziś, od nowa.