Ciągłe zmiany. Mam Holendra. Lata siłą...
Właśnie nabyłam trzeci w tym roku rower. Poprzedniego pozbywam się jutro-finalizacja transakcji. Chwilowo mam dwie gitary-na żadnej nie umiem grać. Wakacje są długie. Część rzeczy oddana do depozytu. Mam jeszcze lodówkę. Klarują się plany na wakacje.
Gitara była D. Wiem, że bardzo ją lubił. Wyjeżdża do Stanów na rok. Oddał mi część swoich książek. Jak nie wróci-moje. Chcę, żeby wrócił. D. jest moim byłym współlokatorem. Bardzo porządny chłopak. Mężczyzna. Bo starszy. "A teraz idziemy wódkę pić". Zalega zbyt długo w szafie, to wyrzucać nie będę. W Plusie była promocja soków. Tym razem dobre . Jeszcze przydałoby się pierwszy raz dziś coś zjeść. Zabawne, organizm się przyzwyczaja.
Dwa tygodnie temu na uczelni zostawiłam kurtkę dżinsową-dziś sobie przypomniałam, padał deszcz, koszulka na ramiączkach. Poznałam wykładowcę o bardzo ciepłym głosie.
Rower kupowałam aż w Hucie. Siłacz jestem, ale nie taki, autobus zaczął mi uciekać, więc goniłam go trzy przystanki, na nowym rowerze jeszcze bez jego wyczucia. Udało się. A właśnie, jeszcze wyjechałam na drogę tuż-tuż przed traktorem. Mrówki po ciele mi przeszły na widok jego "łyżeczki" widzianej kiedy pozwalałam się wyprzedzić.