echhh poszłam sobie do kościółka i mi się nastrój zepsuł(ale tylko na trochę), no bo w zasadzie było o tym, co my głosiliśmy ludziom 30.X tylko,że jak się cały dzień myśli o śmierci. nie no bo na logik z tego co usłyszałam wynikałoby,ze powinniśmy się cieszyć,że ktoś umiera,że zostawia bliskich, że nie zrealizował spich maerzeń.puściłam sygnałka :]ale na grobach i tak było smutno.
stwierdziłam,że będę musieć zbyt dużo starań włożyć,żeby poprawić sobie humor, bo czemuś tak jestże,żeby się spieprzył nastrój za dużo nie trzeba,ale żeby go poprawić, to trzeba trochę wysiłku.ale ja się MYLIŁAM!!!!!!!jakoś tak dziwnie wyszło,że wracałam do domu z uśmiechem(!) na twarzy!!!!!!!!!i w oczach chyba tez.trichę sobie pomazyłam, trochę rzeczy się przypomniało.nawet takich sprzed trzech lat(to były te zabawne!!!!). i byo bardzo fajnie.wogóle, gdyby można było, to ta lekkość, którą czuję unosiłaby mnie ponad fotelem(ale nasza dyra mówiła,ze gdyby głupota umiała latać, to byśmy się pod sufitem nie zmieścili,ale nie miała racji) bo szczęście waży mniej niż głupota!!!!!!!!!
ale podsumowując ten tydzień to tyklo łuk tryumfalny ciągle stoi tak jak stał, bo zbyt dużo rzeczy sie zmieniło,ale na lepsze.....DZIĘKI!!!!!!!!TEMU CO NA TO WPŁYNĘŁO
kurde,ale się teraz pulam ze śmiechu, leze już...nie jest fest fajnie.bez powodu.bo tutaj ejst jak jest.jestFAJNIE BARDZO FAJNIE!!!!!!!!!SPOKO!!!!!!!!!!!!
JEDYNA rzecz mnei amrtwi:z śmierdzielem coś się dzieje, boję się o niego.nie chce jeść,co jest dziwne,ale moze mu przejdzie(oby) nie wyobrażałam sobei jeszcze w czerwcu,że moge pokochać jakiegoś zwierzaka i aż tak go zrozumieć.
p.s. ANETKO do zobaczenia. trzymaj się.ale se za to pogadamy za wszystke czasy :-)
papapapap jeszcze tu wróce, a na razie kompu-kompu :-)