• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 28 marca 2004

. <= tam jest kropka :) co za tytuł?! ale...

hej :) znów coś się dzieje z moim kompem.nie chce mi normalnie dodawać notki, a pisze coś o jakimś debungowaniu :( byłoby dobrze,gdybym wiedziała o co chodzi.tą notkę sobie piszę w html-u,ale ja się na tym nie znam :) tak na wstępie to chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy kiedykolwiek coś sobie tu bazrnęli jakiegoś komenta,a w szczególności zaś komuś, kto się podpisuje *linka* "to miło,że ktoś się o mnie troszczy" :)

co do rad, to bardzobym chciała z nich skorzystać, lecz,niestety, M. jak się wydaje nie jest zainteresowany rozmową z takim potworkiem(!) jak ja.tata miał rację...znaczy się powiedziałam mu o tym, kiedy musieliśmy razem przez 4 godziny jechać autem.to była pouczająca dość rozmowa, ale ja nie potrafię nic zmienić. wiem,że odtrącając starania innych facetów nic nie zmienie,ale nie chcę być znów z kimś,kogo darzę tylko sympatią, komu ufam mniej niż pozostałym.z drugiej strony zazdrosny facet, to na prawdę zły widok...nie zapomnę, co przemek wyprawiał wtedy...nie zyskał nic.ja nie jestem żadną łamaczką serc,po prostu nie mam pojęcia... ehh nieważne...jakoś to się może (kiedyś) ułoży (??????)

Albo rodzimy się i umieramy zgodnie z jakimś planem, albo rodzimy się i umieramy przez przpadek. ja wolę to drugie rozwiązanie...

czemu zawsze u mnie tak jest,że jak nie mam kłopotów to znaczy,że za chwilę będę je mieć, a jak mam, to znaczy,że albo za chwilę znikną albo pojawią się nowe?? z matką już się nawet pogodziłam...zresztą to nie była kłutnia tylko jej 12 minutowy nierzemyślany zupełnie monolog...nie gniewam się(nie umiem)

co do szkoly to jutro sobie napiszę 3 sprawdzianiki i będzie dobrze ;)uczylam się staram się ze wszystkich sil :)

chcialabym mieć jakiś waściwy przepis na życie...sobie je minąć bez problemów takim lekkim wesoym krokiem

można kochać i chodzić samemu po ciemku - to chyba do mnie, prawda??chociaż w zasadzie "kochać" do mojego stanu to pewnie za duże slowo, nie chcę go nadużywać...nie chcę być tak jak niektórzy,moja znajoma mówi,że często zmienia chlopaków, żeby następnemu powiedzieć z tymi bylam tylu kochalam.....ciekawe, wątpię czy ona wie co tak na prawde we wlasciwym znaczeniu znaczy to slowo

pozZdrawiam wszystkich!!!

28 marca 2004   Komentarze (4)

sprawy religijne, sercowe i kwestia przyjaźni...

hej :) komputerek kochany mi już dziala tylko czemuś przed chwilą nie chcial dodać notki i wyświetlić literkę "l" jako ly, ale oki :) cchę nadrobić braki, więc sobie dodam notkę, którą w piątek zapisąam w notatniku. ona jest ważna dla mnie i ma prawo się tutaj znaleźć.

"Jestem niewdzięcznym człowiekiem...Mogę być małym ziarnem pisaku na olbrzymiej plaży.Bycie człowiekiem, najdoskonalszą z istot to dla mnie zbyt wielka łaska, jak i zaszczyt, jak i obowiązek......wiem to..przemyślałam to dokładnie.
Byłam dzisiaj na MFie.Pierwszy raz.Mieli uzdrawianie zranień.To było najfantastyczniejsze,najradośniejsze przeżycie w moim życiu.Poczułam ulgę i to,że potrafię się modlić.Podziękowałam Bogu za to,że pozwolił mi uwierzyć w wiarę oraz to,że miłość gdzieś tam sobie istnieje.Zachowywałam się jak człowiek odpowiedzialny.W autobusie nawet porozmawiałam sobie z synkiem chyba w moim wieku w stylu bartka obuchowicza( inteligentnie powiedziałam mu,że idę do piekarni.on się uśmiechnął i też coś powiedział) Właśnie wtedy myślałam,że potrafię spojrzeć na M. bez żadnych odruchów sercowych....jak bardzo się myliłam okazało się półgodziny później.wtedy znów chciałam zostać małym niezauważalnym prochiem bez uczuć.Ulicami naszego osiedla szła droga krzyżowa.Poczułam potrzebę dołączenia się...Ale szprycha powiedziała,że nie mogę iść obok marianek....No to troszeczkę (naprawdę) zdenerwowałam się[wypełniał mnie wtedy naprawdę wielki spokój jeżeli do tych przeżyć dodam,że prawdopodobnie pijany kierowca chciał odprawić mnie na spotkanie z Panem Bogiem.Światła reflektorów zachwilę wjechałyby w moje spodnie, ale zdążyłam uskoczyć(dobrze,że mam glany)]to pomyślałam pójdę sobie do domu okrężną drogą i zdążę się pozbyć tych pozostałych utrapień łzami.Ale jakaś siła kazała mi dołączyć jeszcze az do drogi krzyżowej.No to zrobiłam tak(chociaż gdyby nie to prawdopodobnie wciąż rozpierałaby mnie energia)zobaczyłam M. i znów się poczułam jakbym zgubiła to, co niedawno znalazła...no ale gdyby dzień się na tym skończył to byłoby fajnie.
Wracałam z detkiem, madzią i pawłem.próbowałam powiedzieć im jak się czuję, ale niestety ich to nie interesowało(bo on się na nią popatrzał).trudno,podejrzewam,że nie pierwszy raz i nie ostatni.nawet obrazić się nie jestem w stanie(do niczego ludzi nie zmuszam)no i wracaliśmy sobie do domciu i genialnego ludziqa rozpierała radość, więc najpierw życił kulką śniegu w autobus, a potem przeszedłam nie na pasach przed radiowozem policyjnym(ale sie nie zatrzymali przynajmniej to dobrze).a M. wciąż sobie siedzi w mojej głowie.to dość trudne, mieć świadomość,że poradzę sobie z większością rzeczy bez problemu,a z jedną nie mogę...A zresztą...Mówi się trudno,mogłobyć o wiele gorzej.Płakać nie będę(postaram się)
p.s. opisane zdarzenia są prawdziwe w 100% i to auto napędziło mi niezłego stracha...ten pisk opon ciągle w głowie(ale tym razemprzechodziłam prawidłowo i we właściwym czasie) aż strach zasnąć..."

dlaczego wciąż jestem takim malym nic nie rozumiejącym dzieckiem??kiedy będę potrafić zachamować niewaściwe odruchy mojego serca??dlaczego większość ludzi nie wierzy w prawdziwośćprzyjaźni damsko-męskiej??dlaczego co jakiś czas, kiedy ja myślę:ja to jest spoko kumpel,możemy się razem powydurniać"okazuje się,ze tylko ja tak myślę,że ten ktoś chętnie widziaby mnie jako swoją dziewczynę??a ja wciąż myślę o M. fajny labiryncik. minos by się ucieszyl...

milego dnia

28 marca 2004   Komentarze (4)
Moje | Blogi