Napewno niezapomniane wrażenie wywarł na mnie wyjazd do Wrocławia. Jak zwykle wszystko było na wariackich papierach, niedokońca wyleczone przyziębienie, ale właśnie to nakręcało mnie, nas jeszcze bardziej do wyjazdu.
Spać o 23, żeby wstać o 2, potem po 3 biec Kra., żeby spóźnić się na pociąg równo jedną minutę, potem kupić nie ten bilet, tol była pani konduktor, na nią czary nie działają, więc jej podpisik kosztował 4 złote, ale to nie ważne. Potem sms do znajomwego, który teoretycznie powinien być w przejeżdżanej właśnie miejscowości, -hej jestem tu, znowu gdzieś jadę-, a u ciebie wszystko dobrze. odpowiedź i uśmiech od ucha do ucha, bo było wtedy akurat dobrze i śmiesznie, i uśmiechaliśmy się do siebie, potem obserowwaliśmy cudze dzieci, bo on jest słodki, ale czy nie uważasz, że ma uszy jak krasnal, ale to bez znaczenia, małe dzieci po to są, żeby je kochać.
We wro. szukanie przystanku, bilety tańsze niż w kra. 14 minut, potem ciekawe spostrzeżenie jak dobrze, że bNieTeraz mieszka właśnie tam, gdzie mieszka, bo bardzo łatwo znaleźć jego mieszkanie. I radość. I uśmiech. I obiad.
A potem rozmawianie, rozmawianie, w 3, w dwójkę, przerwa, w dwójkę noc, rano, śniadanie, rozmowa w trójkę. Tak, ja widziałam wro., tylko ciekawe kiedy.
Ale to było niesamowite. Nawet jeśli w pon obudziłam się znowu bardziej chora niż powinnam być, i katar leczony nieleczony trwa tydzień, mój leczony i nieleczony trwa już drugi. Chyba zaczynam już zdrowieć, zjadłam dziś dwa obiady. W pon. poszłam na obiad do stołówki, bo było mi zimno, witałam się z kabanosem w ustach z panią prof. bo ona się na mnie sugestywnie patrzyła, a ja jestem pełna podziwu dla moich tegorocznych wykładowców.
Życie jest dziwne, zmienia się z minuty na minutę. M. się niedawno zapytał: pewnie masz dużo adoratorów. Ja: sądzisz, że kiedy Ty byłeś to ich nie było. Tnę go, pokazuję, że bawię się dobrze, lubię ludzi, wśród których się obracam, mimo, że nie potrafię ich i siebie do końca zaakceptować. Lubię moich współmieszkańców. Rozstaliśmy się z M. spokojnie, rozmawialiśmy o tym i owym, być może zżera go coś, może próbuje się odegrać, sądzi że przez gg można dopiec, być może można, próbuję się nie dawać. Niewiele obeszło mnie jego obejście. Czasami żal, czasami porównywanie, ale chyba już dawno byliśmy wypaleni. A jednak to prawda. Zresztą widzę go wyraźniej, innym w widzeniu jego potrafię przyznać rację. Nie sądziłam, że to był czas stracony dopóki M. nie zaczął się zachowywać jak się zachowuje. Szkoda.
Uczę się bardziej życia niż na uczelni, odkąd mieszkam z kimś innym bardziej poznaję swoje ograniczenia, obalam stereotypy, potwierdzam stereotypy, badam siebie, boję się siebie, obwiniam siebie, uciekam w siebie, uśmiecham się do innych, uśmiecham się do siebie. Gama uczuć i zachować jest bardzo bogata. Niekiedy brakuje ciepła. nevermind. Każdemu. Dawać sobie radę. Przede wszystkim żyć. Niech ma, spróbuję, zaufam, najczęściej ma rację, lubię rozmawiać z ludźmi, którzy właściwie nazywają rzeczy. Nie lubię zimy.Zimna. Jesieni.
Rownowaga. Gdzie?