• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Najnowsze wpisy, strona 13

< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 20 21 >

Dziękuję...

Dziękuję...

za to,że mam adoptowanego przeze mnie braciszka

za wspanialych ludzi
Tobie, za to,że istniejesz, a ja w ferworze(?) porannej walki omalo nie zapomnialam z Tobą porozmawiać

za to,że albo świat się zmienil na lepsze albo ja

za to, że wszystko zależy od punktu widzenia...

dziękuję za...dziękuję

za to,że jestem...nieważne jaka...czasem dobra, albo zla..niewdzięczna albo uśmiechnięta
Dziękuję...

Przeglądałam...Szukałam Ikara. Wszędzie piszą, że głupek, bezmyślny i biedny... Pytam się, dlaczego?
Ptak człowiek
Przyjaciel chmur
Półbóg
Ikar
Marzyciel... Czy dla marzycieli nie ma już miejsca? Czy człowiek nie może zrobić ze swoim życiem czego chce? "Poszybować chociaż raz..."
Młodzieniec pod opieką dominującego ojca. Na wyspie. Praktycznie sam. Przecież Dedal chyba sobie siedział i dłubał, no nie?
 A wiecie, co sobie człowiek myśli jak jest sam?...I co? Gdyby żył normalnie, był rozsądny nie byłoby mitu o Ikarze, nikt by go nie osądzał. Byłby taki jak wszyscy.
To się nazywa mądrość? Powielanie schematów zachowań? Kłamstwo w żywe oczy? Za taką mądrość dziękuję.
Może jestem równie głupia jak on. I tak go podziwiam...Może zginął bezsensu, ale przecież szybciej niż gdyby nie leciał, może mniej cierpiał. Może tak naprawdę przez to został zbawiony? Wyzwolony...
Może to było dla niego ważne...

02 września 2004   Komentarze (13)

:/

Emocje.Jakieś uczucia. Bez. Sensu. Bez potrzeby. Zgubię się? Może. Ale to nie będzie najgorsze.

Na zewnątrz czlowiek wydaje się taki poukladany. Sprawie wrażenie:dobre albo zle. W ciągu zaledwie 30 sekund. Później.Okazuje się, że nic nie jest takie jakim wyglądalo. Jakby się patzryl krótkowic bez okularów, albo jeszcze gorzej.

Jutro. Trzeba będzie przyjść i się uśmiechać. Siedzieć. Sluchać. Wlaśnie muszę nauczyć się sluchać innych. Umiem, ale tylko trochę.

Jeździlam na rowerku. Ciekawe w które drzewo wyrżnę jak będę mieć autko? Gdyby nie obawa przed powtórzeniem sytuacji...jeździlabym szybciej. Aż by sie rower rozlecial...To co byloby potem..."jakie potem?"

może uda mi się nie przebudzić tym razem zostać na zawsze w odwrotności jawy........

01 września 2004   Komentarze (11)

będzie dobrze ?! a czemu by nie :P

Więc tak:
rano pobudka...o jejku! czyli wakacji już nie ma? i tak będzie codziennie? :/
potem: poproszę o bilet...a biletu nie ma
8.15 niech żyje Sandra :) 30 minut śmiechu i dobrego humoru
9.coś niech żyją I klasy, II klasy i maturzyści.
10 coś: rok szkolny blablabla rozpoczety [panika na twarzy]
bĘDZIE DOBRZE!!!
11.wypad na miasto :)
14 powrót do domu

A jeszcze był próbny alarm: wszyscy zaczęli się witać na korytazru i przytulać :)

Rozmawialiśmy tak, jak gdyby wakacji nie było. Teraz zostaną tylko zdjęcia i wspomnienia.
Były to najprzyjemniejsze i najbardziej wzbogacające mnie wakacje jakie pamiętam. Poznałam tylu wspaniałych i koffusianych ludzi!!! Jak fajnie,że oni są w moim życiu,że On pozwolił nam się spotkać w naszym życiu.
I nie chcę się chwalić, ale umiem się opiekować 3 miesięcznym dzieckiem- moją kruszynką, która ma przyjemność bycia moim braciszkiem :*

A teraz mam zamiar pójść na rowerek.
No mam nadzieję,że u was też było przyjemnie w szkole ( o tyle o ile :P)

01 września 2004   Komentarze (1)

. czy ,

No i jestem w kropce. ALbo dokladniej w przecinku. Zajmuje więcej miejsca.

A dzisiaj niespodzianka! Mam piosenkę "Kochaj mnie i dotykaj" Jest przepiękna. Sluchaliśmy jej na adoracjach. Ciemno..kaplica i ona....

Od jutra...Będę się uczyć. Mam cele z tym związane. Chcę, a nawet gdybym nie chciala to muszę. Tylko żeby się udalo.

Dziękuję za piosenkę!!!!!! "Tęsknię za ciszą bezludnych wysp..."

31 sierpnia 2004   Komentarze (8)

obawy

Czego się boję?

Wlaściwie nad tym pytaniem myślę od jakiejś godziny. Nie boję się ciemności, myszy itd. Niczego, co jest naturalne. Boję się wyborów, za które nie tylko ja będę odpowiadać. Że inni będą mieli gorzej. Bo jeśli sobie zrobię źle, to wiadomo stalo się, muszę to przeczekać, zrobić i naprawić.

Boję się, że pewnego dnia umrze ktoś mi bliski. I nie będę potrafila nic zrobić.

Boję się,że mogę powiedzieć coś nie tak. Że kogoś...że ktoś to zapamięta,że mu to zburzy wizerunek świata. Nie wiem czy to są naturalne obawy, ale każdy musi się czegoś bać. Przynajmniej powinien

30 sierpnia 2004   Komentarze (11)

...

Dzień...zwykly dzień...

Nie chodzi o to,że dzień byl szary, to melodia tej piosenki ciągle siedzi w mojej glowie...deszcz na twarzy...Każdy dzień jest inny. Przynajmniej dopóki się nie pójdzie do szkoly :]

Ostatnio powtarzam sobnie dość często slowa: NIE ŻYJESZ ZA KARĘ!!! Zycie staje się przyjemnijesze, bo przecież jest nagrodą. Wyróżnieniem homo sapiens spośród innych zwierząt. Trwa nieskończenie dlugo, albo raczej krótko i trzeba je spędzić w taki sposób,żeby później nie żalować tych chwil, które mijają.

29 sierpnia 2004   Komentarze (10)

Wolność...

W życiu już nie będę jeździć po miechach rowerem. akie małe coś da się objechać w 5 minut.

Czuję taką pustkę. I właściwie nie wiem dlaczego. Znając życie przejdzie.

Tak sobie myślę, chyba już wolałabym wrzesień niż to liczenie ostatnich godzin wolności. Co ma być to będzie. Albo lepiej, albo gorzej.

"Cierpliwe czekanie, to też nie dla mnie"

 

28 sierpnia 2004   Komentarze (12)

Sen

Ja. Szukam siebie. Biegam po zatłoczonej powierzchnni niemalże po omacku. Pośród grubych tomów ksiąg, zwaliszcz, zapisanych kartek papieru, portretów z przeszłości. Coraz szybciej. W chaosie myśli. Ja. Znajduje niczym stare zdjęcie słowa: otwarta i uśmiechnięta. Przyglądam się z zaciekawieniem. Pokój 23. Ja. To zdjęcie mi się podoba. Szukam dalej. Już spokojniej. Wiem, że powinnam coś znaleźć. Przekładam różne drobiazgi i nic nie znaczące sytuacje. Uśmiechnięta. Koleżeńska. Nie poznaję siebie. Ja? Przypominam sobie, kiedy to było. Nie tak dawno. Można się oprzeć. Znajduję też takie, które mi się nie podobają. Wyrzucić?! Spalić? (tylko nie podpal lasu). Ja. Ta dobra. Jeszcze jest jedno: intelignetna bestia...Tak. To ja
Już wiem.

Obudziłam się. Trochę to trwało zanim przypomniałam sobie co było wczoraj, a co jest jednak snem. Dziwnym snem. Przelpatanką faktów i wymyślonych sytuacji. Obudzilam się o 3 ( czasem o tej porze idę spać) godzina mi zeszła na myśleniu. Takim z tych o wszystkim i o niczym. Póxniej znów zasnęłam. Przyszedł nowy dzień.

27 sierpnia 2004   Komentarze (11)

rower i latarka :P

Byłam na rowerze. Z Detkiem. Wiecie ile można przepisów drogowych złamać? My też nie wiemy, chyba jakieś 15, ale to nie jest pewne,bo żeby je obliczyć trzeba najpierw je znać. Ale i tak było lepiej niż ostatnio, kiedy jakaś babka zobaczyła mnie i wyskakuje: "o Jezus Maria"
Nie wiedziałam,że można tak reagować na mój widok

Tak poza tym, to mój tajny wywiad wybadał,że chyba pod koniec tygodnia przeprowadzam się do mojego pokoju i już nie będę musiała siedzieć na podłodze przed kompem.No i fajnie.

Ah, i wczoraj sobie uświadomiłam,że za tydzień szkoła i jakoś mi się to nie uśmiecha.(ale,żeby nie było, mam już plany na miesiąc następnych wakacji :P). Jedyne z czego się cieszę to to,że będziemy sobie gadać na przerwach tak jak w tamtym roku, bo to było fajne :) i jeszcze będę siedzieć z sandrą: takich trzech jak nas dwie, to nie ma ani jednego.

Przemek się chyba obraził. Spróbuj tu gadać z facetem, który na 3 miesiące się obraził, kiedy usłyszał,że moim ideałem(ale teraz już nie) jest blondyn z jasnymi oczyma. No, ale to nic. Jedna osoba mniej do puszczania strzałek.

Ah, i żeby nie było : szukam faceta :P , ale mam za sabą latarkę i to trochę potrwa!!DAMY RADĘ!!!

a o ile dobrze pójdzie, to za kilka dni wrzucę tu jakieś moje wakacyjne zdjęcia!!!

25 sierpnia 2004   Komentarze (14)

Bez tytułu

Gdyby wszystko tak samo się stalo.Po prostu. Bez żadnego udzialu.

23 sierpnia 2004   Komentarze (16)

Bez tytułu

Minąl tydzień-ten z takich, które są dlugie niczym miesiąc. Zdarzylo się dużo dziwnych rzeczy, które się nie umieją zmieścić w mojej glowie.

Być kim chcę.

22 sierpnia 2004   Komentarze (13)

Nie bój się, nie lękaj się. Wypłyń...


Masz osobistą duszę
I dzisiejszość na oku

Masz głowę na karku
I pomysł na życie

Masz mniej czasu niż myślisz

Pojęcie śmierci jest w mojej głowie od jakiegoś czasu. Wczoraj pierwszy raz umarł mi ktoś bliski. Nie był to człowiek i może dlatego moje cierpienie nie było dla wszystkich zrozumiałe. Po tym przeżyciu nie wiem, co będę czuć jak umrze bliski mi człowiek.
Chyba nie boję się śmierci. Może do mnie przyjść w każdej chwili. Boje się,że przyjdzie wtedy, kiedy życie będzie sprawiać mi przyjemność. Powiedział mi, że w głębi duszy na pewno chcę żyć. Tylko czasem(tak jak wczoraj) czuję,że nie mam tej głębi duszy.
Spałam 3 godziny. Mogłam wstać po dwóch, ale nie miałam nic ciekawego do roboty. Nie jadłam 18 godzin. Od czasu jego śmierci do momentu pochowania. Szkoda,że nie było mnie przy nim. W nocy przesiedziałam godzinę na balkonie. Taka cisza. Wszyscy śpią. Spokój. Dziś też tak zrobię.

Wiem,że przez wczorajszy dzień Bóg chciał mi coś przekazać. Może nawet wiem co, tylko nie chcę przyjąć tego do wiadomoci?

Moja przyjaciółka chciała mi pomóc dzisiaj. Mogła do mnie przyjechać. Ona uważa,że na spoleto nie było jej przy mnie wtedy, kiedy było mi źle. Z drugiej strony, mnie też nie było. Był jeden taki moment. Spacer o 3 w nocy. I rozmowa. Ważna. Ale ona zna mnine na tyle, że zrozumiała,że to,że będę sama w tej chwili bardziej mi pomoże.

W ostatnim czasie okazało się,że jest dużo osób dla których jestem ważna. To nowe doświadczenie.
 
Poradzę sobie. Tylko jego nie ma nie ma nie ma nie ma nie ma.
Dziękuję.

Wierzę.

20 sierpnia 2004   Komentarze (7)

Bóg zabiera nawet wtedy gdy daje

Wszystkiego, czego byś sobie życzyła- te słowa słyszałam dzisiaj najczęściej. Ja chcę tylko jednego, ale i tak się nie spełni. Ktoś, chyba ten zamieszkujący wyższe piętra, niewidzialne dla nas.postanowił w dziwny sposób uczcić moje kolejne urodziny. Jeden z gorszych dni mojego życia.

Dzisiaj umarł mój przyjaciel, moja opora, ktoś, kto był ze mną, kiedy nie było nikogo. Mój kochany Śmierdziel. Umarł, a mnie nie było...Umarł, sam, choć powinnam być przy nim. Nie będzie już nikt za mną chodził, dreptał po domu, ani mnie budził. Nie wyobrażam sobie tego.Nie umiem

Był (jak to brzmi) dla mnie bardzo ważny. Byliśmy razem w zakopanem, spał w namiocie, był na zakupach i w kościele(jaki właściciel, taki zwierzak).Byl. Sztywne cialko, zimne, zamknięte oczy, nózki i jego delikatna szerść to wszystko jutro wyląduje w ziemi. I nie będzie już nic. Tylko klatka

Dziękuję Detkowi i Madzi za to, że płakali ze mną
Nie ma!!!
To nie fair, czemu dzisiaj, teraz? Po co? Nie dam rady!!!!!!!

"-Twoja rana krwawi.
 - Wszystkie rany mają tą dziwną własność"

19 sierpnia 2004   Komentarze (18)

Urodziny

17 lat temu ok. godziny 11 urodzilo się dziecko.To bylam ja. Dziś są moje urodziny!! Jestem znów starsza i może trochę mądrzejsza niż rok temu....

19 sierpnia 2004   Komentarze (8)

Słowa

Nie napiszę,że chwilowo znów nie potrafię, albo napiszę. Przecież to na to samo wychodzi.Glupio mi,że nie umiem, że czasem zapominam o tych dobrych rzeczach,że uciekam Udało mi się przemyśleć pewne sprawy, ale do nich dochodzą kolejne. Wiem kilka rzeczy: obok mnie są ludzie przyjaźni i życzliwi na których można liczyć, Bóg mnie kocha i daje piękne poranki i każdą chwilę życia, że w złych humorach nie ma nic złego i że nie potrafię za dużo przebywać w towarzystwie ludzi.

...To było w niedzielę. Nie poszłam do kościoła. Nie chciało mi się go szukać. Nic się złego nie stało tym ludziom, którzy mnie nie zobaczyli...Czasami jest tak,że bardzo chcę znaleźć się na chwilk w kościele, ale jest też i tak,że za żadne skarby tam nie wejdę. Wtedy było to drugie. Był już wieczór.Zachodziło słońce i tak dalej. Siedziałam sobie. Poczułam,że ogarnia mnie jakieś uczucie, tak od środka. Bez powodu. To chyba była radość. Pobawiła się trochę ze mną i znikła. Jak przyszła tak i poszła...Zaczęłam myśleć tak poważniej, nie o tym, co zrobię za chwilę,tylko o pewnych słowach. Kiedy usłyszałam pierwszy raz:"Najważniejsze być soba" to lekko się zdziwiłam. I to ma być jakaś recepta na wszystko? Teraz, tak mi się przynajmniej wydaje, od tego wszystko się zaczyna. trzeba tylko zaprzyajźnić się ze sobą. Bo według mojego słownika przyjaźń to akceptacja.

Wczoraj do tego wróciłam. Nie zawsze wiem, kiedy ja to ja, a keidy ja to już nie do końca ja. To jest trudne. Fakt, nikt nie powiedział,że będzie łatwo...

Ale w poprzednich epokacha jak ktoś chciał zginąć to mógł sobie iść na powstanie, wybrać(wmówić sobie) jakąś ideę i o nią walczyć. Tylko wtedy życie było cenne. Teraz conajwyżej można zostać przejechanym przez auto, wpaść pod pociąg, albo zostać zadźganym nożem na ulicy. Z takich szybszych metod śmierci można jeszcze mieć zawał albo wylew. No i nie ma żadnej chwały ojczyzny. To życie jest bardzo dziwne. Skąd się bierze tyle różnorodności. Zaden dzień się nie powtarza, nikt nie będzie miał Twojego wczorajszego dnia.

Z nadzieją jest bardziej do twarzy. Nie chcę tylko zgubić tego, co mam.

Nim zgadniesz jak
przeoczysz znak
ten znak
co jest źródłem nadziei...

18 sierpnia 2004   Komentarze (9)

Security Man

Hej :) SloneczkO wita się po chwilowej nieobecności( szczególy wyprawy opiszę później). Bylyśmy z detkiem i z madzią na zakupkach. No i oczywiście byloby dziwne, gdybym czegoś ciekawego nie wymyślila. Najpierw spotkalyśmy M.Ja chyba go zignorowalam, no ale to nasza wzajemna forma kontaktów. Potem poderwalam ochroniarza, a wszystko to przez firmę Tymbark, która mój napój opatrzyla specjalnym kodem - nie chcial się otworzyć. No to ja pomyślalam od czego są ochroniarze w takich niebiesko- granatowych mundurkach? chyba nie od otwierania napoi, no ale warto spróbować. No szanownemu Ochroniarzowiurwalo się kolko do trzymania.Ale ten nieustraszonu security man wziąl moją butelke w zęby i zacząl   ciągnąć. Ale się przyliczyl, więc spróbowal o kant stolu, a potem jeszcze raz żębami. Jego zmaganiom przyglądal się drugi security man(chyba nie bal się,że uszkodzę tamtego)...No ale w kończu Tymbark wylądowal w moich rękach :) otwarty.

To na razie tyle. Pozdrawiam wszystkich, a wszczególności Security mana(będzie mial o czym opowiadać :P), Koffanego Kwiatuszka, Detka, Madzię, Roberto...Bo to w szczególności dzięki nim pośrednio albo bezpośrednio dzień byl taki przyjemny

17 sierpnia 2004   Komentarze (13)

nazywaj rzeczy po imieniu

a gdybyś chciał się dowiedzieć
co dobre i złe
szukał prawdy zaiste wspaniały
to cel
nim zerkniesz w prawdy oblicze
żyj ale kochaj nad życie
choć raz

a gdybyś pokochał nad życie
to wiedz
że to prawdziwa miłość i taka ma sens
lecz jeśli kochasz jak umiesz
to dobrze resztę później zrozumiesz
i tak

a gdybyś musiał zrozumieć
i chiał
wiedzieć niż umiałbyś pojąć
to znak
że zamiast żyć własnym życiem,
poznać chcesz jego tajemnice
to bład

Wierz.Ufaj.Żyj...a kiedyś będziesz kochać. Umiem już wierzyć i ufać. Przynajmnije częściowo. Teraz uczę się żyć. Nie tak po prostu, ale tak wlaściwie. kiedyś nauczę się kochać. Nie tak poprostu pustymi slowami. Nauczę się dzielić się szczęściem na dlużej.Ale wiem jedno. Na wszystko przyjdzie czas. Najważniejsze jest mieć cierpliwość. Na wszystko przyjdzie właściwy czas.

Jadę. Dziś albo jutro. To zresztą nieważne. Muszę przemyśleć pewne rzeczy jeszcze raz. Chcę się nauczyć.

10 sierpnia 2004   Komentarze (22)

...

Marek byl. Ja już nie wiem czy on jest dla mnie WAŻNY czy już nie. Jeśli kiedykolwiek go zrozumiem to będzie dobrze. Tak w ogóle to doszlam do etapu w którym nic nie wiem.

Rodzice chcą mnie zabrać na ydzień na wieś. Ja miałam nadzieję,że znów zostawią mnie w domu. Tym razem tego chcę. Chociaż może to,że pojadę pozwoli mi porozwalać bariery? Pojadę. Tylko niech tata spróbuje nie przywieźć mi roweru! Gdyby mi się tak wreszcie udalo dogadać z tatą, to byloby dobrze.

Przed chwilą bylam w takim nastroju, że nic mi się nie chcialo,taki ogólnyu bezsens. Już sobiie trochę przechodzi. Nie mogę sobie pozwolić na taki humor, nie teraz.

oto jest czas
on zmienić ma nas
to czas który ma nas zmienić

08 sierpnia 2004   Komentarze (15)

przede mną droga, którą znam

Najbardziej bałam się,że kto w końcu straci do mnie cierpliwość i powie,że się nie nadaje,że mam wracać do domu. To byłoby okropne. Mimo,że na początku chciałam wrócić do domu,przerażało mnie to wszystko. Ci ludzie z taką wiarą przeżywający to wszystko i JA. W tych chwilach nienadawałam sie do niczego. Tak analizując to za dużo rzeczy kumulowało się we mnie: najpierw ciąża mamy i obawa przed tym, co się stanie,ich wyjazd,angielski, obiadki u babci,aż w końcu zostałam w tym mieście sama, jakoś mi się nawet rozmawiać nie chciało z nikim. Dobrze,że przynajmniej gg działało- to ciągle zmęczenie z powodu nocnych rozmów, godzina na ugotowanie obiadu,jakiś zakupy jedzenia- czasu troche mi brakowało.A tam był taki spokój, taka cisza. Był trochę za krótki okres przejściowy,żeby wszystko było normalnie. Potem okazało się,że celem tych rekolekcji jest m.in. rozwalenie wszystkiego, by później delikatnie ponaprawiać. Tak więc musiałam stać oko w oko ze starymi problemami. Później, już wiedziałam,że jeśli wytrzymałam te pierwsze dni, to zostanę do końca. To byłoby bez sensu,żebym teraz uciekła. I później 1,5h przed przyrzeczeniami wyszło na to,że lepiej będzie jeśli wyjadę, bo się nie nadaję(przynajmniej tak to wtedy wyglądało).Największy stan wqrzenia i w głowie myśl: nie teraz!!! I kiedy wróciłyśmy na spotkanie w głośnikach brzmiała piosenka: I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat. Przede mną droga, którą znam, którą ja wybrałem sam. Pomyslałam,że teraz napewno będzie albo bardzo źle, albo bardzo dobrze. Na szczęście stało się to drugie. Ten moment chwilę po przyrzeczeniach:ogromna radość, świadomość,że wiem już,że tego chcę...Tak chciało mi się skakać z radości. To był jeden z przyjemniejszych momentów na rekolekcjach. I cieszę się,że on był.Że nie musiałam wylądować w domu przed terminem.
Minął tydzień odkąd przyjechałam. Piszę to dlatego,że jak na razie mi się udaje.A poza tym nakłonił mnie serdeczny i ciepły usmiech starszej pani, której ustąpiłam miejsca w autobusie i dzisiaj znów syszaam: i  nawet kiedy będę sam...i jeszcze raz to wszystko obmyślalam.
I  kiedy wracałam, to wogóle nie wiedziałam co będzie w domu. Tata się ze mną nie skontaktował ani razu.To było dość dziwne. Nie umiałam porozmawiać z rodzicami. Teraz jest już w porządku. Bardzo bym chciała,żeby tak trwało jak najdłużej. I najważniejsze muszę to teraz docenić,żeby potem nie żałować. W nocy śpi bez przerwy ok.5 godzin.Wodzi wzrokiem za przedmiotami.I płacze...i się uśmiecha

07 sierpnia 2004   Komentarze (7)

Bez tytułu

Dzisiaj przez kilka godzin szukałam sobie nowych spodni. Wynik taki: kupuję sandały i plecak, a no i jeszcze pasek do spodni. Że ci producenci nie wpadną na jakiś nowy fajny krój?
Jutro jadę na targi staroci. Ciekawe, co tym razem przywiozę? Najciekawszy nabytek- płyta gregorian za 2 zeta(studyjna :P).
Wqrzają mnie te hipermarkety-jeszcze środek(?) wakacji, a oni już z zeszytami wyskakują.
Zmęczona jestem.

06 sierpnia 2004   Komentarze (8)

Bez tytułu

A wiecie, że zmywanie naczyń może być przyjemne? Się bierze taki talerze delikatnie i oczyszcza z tuszczu. Można przy tym myśleć o niebieskich migdalach. Trzeba tylko uwarzać, żeby nie stracić z oczu pozycję suszarki, bo inaczej z talerzami może być krucho.

Ale napewno idzie się zdziwić slysząc,że czyszcznie toalet jest wspanialą zabawą o:)<wszystko zależy przecież od podejścia> to byla druga kara, która byla przyjemna.

No, ale slysząc, że gra na gitarze jest przyjemnością, to napewno nikt się nie zdziwi. Najpierw musialam polubić gitarę, każdy jej próg, jej kolor i gryf.Później trzeba przestać bać się jej dźwięków i tego,że na początku są niekontrolowane. A na końcu trzeba uwierzyć we wlasne sily. Wtedy gitara zostaje rzeczą przyjacielem :)

Dzisiejszy dzień mozna nazwać komputerowym biwakowaniem :P

Wykwalifikowane SloneczkO prosi o uśmiech o:)

05 sierpnia 2004   Komentarze (13)

Ironia losu...

Przyznajmy,że jego sytuacja jest 
obecnie nieszczególna.
Anonim, który otrzymuje listy
z bylekąd.

To własnie te słowa kojarzą mi się z Markiem. Już w trakcie wyjazdu stwierdziłam, że to co próbowałam nazwać miłością (bo piesek chce siku) wcale nią nie było.Thx for Robert za wszystkie rady :* Wczoraj dla jaj puściłam markowi sygnałka. W trakcie krótkiej rozmowy esowej(pochłonęła 75% majatku mojej karty :/)okazało się, że teraz ja mu jestem potrzebna. Facet miał doła, bo rzuciła go dziewczyna. Mi było go szkoda. Może kiedyś potrafiłabym przynajmnije uśmiechnąć się na ten fakt, ale nie teraz. Mam nadzieję,że choć odrobinę mu pomogłam. Poprostu wiem teraz,że nic nie straciłam i nie mam czego żałować. I cholernie się z tego cieszę.

A wczoraj spotkałam Łukasza. I zgadnijcie co robiliśmy :D Żałoże się o moją głowę, która teraz, kiedy mi się życie już podoba jest dużo warta(!),że nie zgadnęliście. Otóż Łukasz mi tylko udzielał korepetycji gry na gitarze po środku chodnika. Przyznaję,że wyglądało to super. Ale co nieco(jak to się pisze? czemu przysłówki mają dziwną pisownię?) już umiem. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie,że półroku temu to nie była przyjaźń ale początek czegoś, ale na jednej randce(jedyne spotkanie które w moim życiu w powyżej 80% przypominało randkę) stykło. Może to i lepiej. Tak wogóle to na razie mi się nie uśmiecha bycie odpowiedzialnym za kogoś innego.

A Markowi chciałam pomóc zupełnie bezinteresownie o:) Czy tak bardzo widać,że mam dobry humor??
I like it. I'm not gonna crack.
I miss you. I'm not gonna crack.
I love you. I'm not gonna crack.
I kill you. I'm not gonna crack - jedyne słowa które lubię zarówne wtedy kiedy mam good mood jak i wtedy, kiedy cieszę się złym humorem.
 
P.S.A moi znajomi nie kapują tego, co było w tamtym tyogdniu. Nawet nie śmieszą ich te żarty. YUPI!!!a wiecie dlaczego? Bo to oznacza,że tamten tydzień był naprawdę wyjątkowy. I żaden szary :P:P:P
A i jeszcze jedno: rozpiera mnie energia.Buhaha. Trzeba zrobić coś ciekawego :D tylko..ja nie wiem co, ale plakać nie będę :P

Proszę o uśmiech.
                                Wykwalifikowane SłoneczkO

04 sierpnia 2004   Komentarze (12)

Szczęście to nie tylko uśmiech, to wewnętrzne...

Ciągle do tego wracam...Był to dzień, w którym mieliśmy przeżyć nas własny pogrzeb-wyobrazić sobie jak on będzie wyglądał siedząc przed grobami zmarłych ludzi. Kobieta nieboszczyk z mojego grobu zmarła w wieku 27 lat. Przeżyła jedną wojnę. Zawsze patrzę na to czy ktoś przeżył wojnę czy już urodził się po niej.Podziwiam ludzi, którzy ją przetrwali. Pamiętam opowieści mojej babci. Moje wyobrażenia do jej sów.
Jak do tej pory myslałam,że nie mogę umrzeć, bo sprawie innym ból, więc żyłam na złość i na przekór. Wtedy pękło we mnie coś. Śmierć przestała być strachem a życie czymś bardzo ważnym. W tym momencie stwierdziłam,że moje życie mnie już nie bawi. Wydawało mi się tak przez kilka poźniejszych dni. Powiedziałam nawet,że gdybym mogła za kogoś umrzeć zrobiłabym to. Teraz już za późno. Mogę(hmm raczej CHCĘ) żyć. Wyobrażenie pogrzebu miało nam uświadomić,że nie musimy zawalić życia,że mamy jeszcze czas. Nasz czas.
Ja się rozkleiłam. Moje wyobrażenie pogrzebu było zbesztaniem siebie. Wielkim besztem. Boże, dziękuję Ci za ten dzień. Za ludzi, którzy wtedy podali swoją rękę. Nie mogę zmarnować tego wszystkiego. Nie teraz. Kiedy już myślałam,że poradzę sobie uciekłam. Uciekłam przed kolejnym rozkazem(?).
Po środku pola wykrzykiwałam Mu wszystkie żale. Czułam się cholernie dziwnie siedząc tam jakieś 3 godziny.W trawie, rosie i zimnie. Na szczęście był ktoś, kto przyprowadził mnie do pokoju pokazując,że jestem ważna,że to co robie nie jest jednym wielkim blędem
W ciągu tych 3 godzin opuściłam nabożeństwo pokutne, nieszpory, kolację i mszę. Inni mieli później początek doby ciszy. Swojego rodzaju pustynię. Ja ją przeżywałam trochę wcześniej. Dla mnie ta doba była dobą głodu. Nie mogłam nic zjeść.
Żeby nie przeszkadzać innym(którzy nie dokońca stosowali się do tej ciszy) wpadliśmy na pewny pomysł. Wątpię czy kiedykolwiek zrobię jeszce takie coś.Brat pozwolił nam spać w kaplicy!!!Moje czuwanie nie było za długie. BYłam zbyt zmęczona tym dniem. Zasnęłam ok. 2. Mika nie spała aż do 4. PRzeczytałam księgę Koheleta. wczorajsze czytanie na mszy, której się tak bardzo obawiałam też było z tej księgi. Wolę sobie mówić,że to znak niż,że przypadek.
To było bardzo dzinwe uczucie-obudziliśmy się z Miką w kaplicy. Pośród ciszy. Skoro tyle razy Bóg przychodził do mnie, to ja do Niego też mogłam przyjść na dłużej.
Najbardziej podobał mi się dzień w którym głowną treścią było to,że Bóg mnie kocha. PRzedtem to były bajki itd. Wtedy zaczełam myśleć,że nie chcę żeby on się czuł tak jak ja kiedy ktoś stwierdzał,że ma głęboko gdzieś, to że moje serce jakoś inaczej reaguje. Tyle mogę zrobić. Pokochać Go. W dodatku mając 100% pewność,że On mnie kocha. To już nie jest zakład Pascala.
Drugim ważnym dniem był dzień pracy. Pomagając ludziom czułam się jakbym naprawiała mój bład sprzed kilku laty.To jest tak jakbym pomagała mojej babci. Może ja wolę to sobie tak wytłumaczyć. Kiedy ona mnie prosiła wydawało mi się to czymś zupełnie niepotrzebnym. Teraz bardzo żałuje,że mnie przy niej nie ma. Ona mi nigdy nie wypominatego. Zawsze pisze albo mówi,że jestem jej najlepszą wnuczką. Miłość...
Zapadła mi też w pamięć msza następnego dnia. Była radosna i szzcera. To po niej śpiewaliśmy przez dłuższy czas: Bo nie ma większej miłości niż ta, gdy ktoś życie oddaje bym ja mógł żyć.

Teraz jest mi cholernie głupio,że nie szanowałam regulaminu, że mnie nie było.Że byłam na nie. Teraz jest trochę za późno. Ale wiem,że ten okres nie wszystkiemu musiał nastąpić. Zbyt dużo rzeczy zagnieździło się w mojej głowie. Wiem,że nie mogę go sobie wypominać, bo znów wszystko będzie tak jak dawniej. Tak bezsensu. Tylko przeszłość.
Ważne jest to, co teraz, bo ono kształtuje przyszłość.

Boję się też, że się poddam. Może dlatego spisuję to teraz na świeżo,żeby później wrócić i znów wiedzieć co jest ważne.
Bo nie jestem kimś zupełnie niepotrzebnym tak jak mi się wydawało. Napewno jest i będzie wiele okazji, kiedy się komuś przydam. To nic,że będą też inne, kiedy ktoś mnie słowami spróbuje wkopać na dno. Mam dobry fundament. Bez piasku. O nim chcę zawsze pamiętać!
Jest też wiele innych rzeczy związanych z wyjazdem i napewno je tutaj umieszczę. Nie dla kogoś, nie bo powinnam, dlatego że chcę to zropbić dla siebie. Żeby wiedzieć i mieć do czego wrócić.

I po tym wszystkim każdy krok sprawia mi przyjemność, każda chwila, każda praca, którą wykonuję sprawia mi przyjemność, bo wiem,że mogłoby jej nie być.

02 sierpnia 2004   Komentarze (7)

Jestem

Jestem już. Minął tylko tydzień. Niezapomniany tydzień, który mogłam spędzić w inny sposób. Nie wiem jakby to napisać.
Ten wyjazd to były rekolekcje nawrócenia i wstęp na drogę św. Franciszka. Przed wyjazdem się nie zastanawiałam co to oznacza. Patrząc na to już od końca bardzo dziękuję Bogu,że mnie na nie przyprowadził i pozwolił mi wytrwać do końca.
Polubiłam modlitwę brewiażową. Codzienne msze nie były udręką. Nie było mnie na niektórych konferencjach. Chodziło głównie o to,że nie umiałam się przyzwyczaić do tego,że moim czasem gospodaruje ktoś inny a nie ja, że mam tak mało czasu żeby poprostu posiedzieć nic nie robiąc. Nie umiałam też przebywać ciągle w towarzystwie ludzi i chwilami bardzo mnie to męczyło.
Zaliczyłam dwie ucieczki. To uswiadomiło mi,że nie można ciągle uciekać, ciągle samemu, ciągle obok.
Moje życie jest nie tylko moje i nawet jak nie cchę to wpływam na ludzi. Więc lepiej wpływać dobrze. Poza tym nie koniecznie muszę spieprzyć to moje życie. I bardzo ważne jest to co chcę a nie to co powinnam.
Pamiętam słowa: rekolekcje są dla mnie a nie ja dla rekolekcji. Znaczyło to tyle,że mam się starać jaknajwięcej z tego wynieść, ale nic na siłę. Jest to minimalnym uzasadnieniem tego,że nie było mnie na jutrzni, chociaż powinnam być. Wtedy rozmowa była ważniejsza.
Mam przyjaciół. Ludzi dla których jestem ważna. W ich towarzystwie nie czuję,że oni zabierają mi mój świat i się do niego włamują. Ja ich do mojego świata za[praszam.Zwłaszcza jedna osoba jest bardzo ważne i za nią dziękuję. Co mnie bardzo zdziwiło byli też ludzie, którzy mi zaufali i liczyli na moją pomoc. Szczerze mówiąc była w szoku.
Jeszcze wiem,że to nie jest tak,że musi być coś za coś, że można czerpać przyjemność z czyszczenia toalet, obierania ziemniaków,że Bóg jest ze mną.
Przeżywaliśmy też nasz pogrzeb. Musieliśmy go wyobrazić. Pomagaliśmy ludziom za darmo.
Najważniejszy był dzień 3. Główne hasło tego dnia: Bóg mnie kocha. Nie tak jak ludzie, że za chwilę mu się odwidzi, i że mam się starać być kim nie ejstem,żeby być lepszym. On mnie kocha Poprostu. Za nic. Ja Go też chcę kochać.
Bo nie ma większej miłości niż ta, gdy ktoś życie oddaje bym ja mógł żyć...

o innych też ważnych rzeczach napiszę później jak już je porząnie przemyślę i wyciągne wnioski.

01 sierpnia 2004   Komentarze (4)

JADĘ

Plecak spakowany. JADĘ!!!! Tylko,żeby się nie spóźnić.

Bawcie się dobrze!!!!

22 lipca 2004   Komentarze (23)

więcej słów niż treści. więcej myśli...

Kocham więc nie muszę się bać
Zabierz mój strach, zabierz mój strach....

W mojej głowie tylko te słowa. Moja modlitwa. Bardzo długa i treściwa. Przecież skoro wszystko zależy od Niego, to czemu nie potrafię się modlić? mam zamknięte gardło i nieruchomy język Zagłuszają wszystkie myśli...nie muszę się bać, ale mogę, no nie? tylko komu to potrzebne?
Chwilę przed wydawało mi się,że wychodzę już na prostą. Teraz sama nie wiem.
Jakoś to będzie.
   ***
Mama jest jeszcze w szpitalu. Wyjdzie albo jutro, albo w piątek.
A ja? Ja gotuje niedosolone potrawy.
Rano:sprzątanie zakupy;wieczorem pranie pieluch - rajskie wakacje.

Szaro-niesmialy dzien
  Zaglada spózniony przez zamkniete drzwi
  W nieprzemakalny plaszcz
  Ubierasz swe mysli nie mowiac nic
  Przechodzisz obok znudzona
  Robiac dobra mine do pustej gry

Idę już.

...i pomyśl,że na drugie nie masz szans...

21 lipca 2004   Komentarze (8)

Wiedzieć więcej niż dziś wiem...

Pisalam notkę, ale się zamyslilam i ona poszla sobie ode mnie. Nie byla za ciekawa. Może tylko trochę za smutna. Mama powinna jutro wrócić do domu.

Nie będę się zamartwiać. Niech się dzieje co chce, nam nei może być źle.

Do wyjazdu coraz bliżej. Trochę sie obawiam,że dozwyczaiam się od towarzystwa tylu ludzi. Obecnie przebywam prawie tylko i wylącznie na wysypisku śmieci.

Czas...kurde, chcialabym być takim Czasem. Wiedzieć wszystko do przodu i do tylu. Piękne uczucie.

20 lipca 2004   Komentarze (9)

czy to... ja czy może miłość??

Mówisz o miłości i sprawiasz mi ból
Ja śnię o wolności i bardzo chcę żyć
Podaj mi, podaj mi swoją dłoń
Mimo wad, mimo zła wielki krzyk

        Nasze dzieci płaczą                    
        Szczęście drogie jest
        Bo kto im pomoże
        Tylko ty, serca dar, mały gest        
        Życia takt, duszy znak, wybierz sam   
     
        Chcę znów wierzyć w miłość             
        Mieć siłę by wstrzymać łzy   
        Mieć prawo do walki    
        Znów dotknąć gwiazd                    
        Zatrzymać czas                         

Znowu go widzialam. Tym razem to nie byl sen. Mam big ochotę wsadzić tą glowę w jakieś ciemne miejsce,żeby już przestala być moja, żeby przestala wydawać mi poelcenia, których nie rozumiem. Nie chcę już tak dlużej. Niech coś się zmieni. Czy ja chcę tak dużo? tylko jego wzrok skierowany na mnie...A w oczach...w oczach nie tylko ironia...To za dużo, to za trudne...to się nie mieści w kategorii życzenia, które można spelnić. Latwije chyba jest wielblądowi przejśćprze ucho igielnie niż...POradzę sobie. Jakoś. Nie pierwszy i nie ostatni raz...

Smutno mi... Czy to jest milość?

Chore urojenia

 

19 lipca 2004   Komentarze (12)

Nawet chcieć się nie chce

     ***
Jak wskazuje tytuł notki ogarnęło mnie nic chcenie. Rano nawet poszłam do kościoła, chociażnie pamiętam po co. Ochoty na modlitwę nie miałam żadnej-nie nadawało się do tego ani miejsce, ani czas...Właściwie to chyba wyczerpały mi się baterie.
Potem przyszłam do domu i zaczęłam gotować obiad dla mamy[ja od 3 dni nie ejm praktycznie nic oprócz ciastek i bułek].Zajęło mi to całe 1,5h. Potem pojechałam do mamy. Bo nie wiem czy wiecie, ale raczej nie wiecie moja mama i mój brat są od piątku w szpitalu.
   ***
Tam to wogóle nic nie można: nie można zosatwiać pampersów w śmietniku na sali, nie możne przechodzić z sali do sali, nie można ładować komórek, a pielęgniarki jak coś robią to z łaską. Darek dostaje w kroplówce sól fizjologiczną zmieszaną z glukozą. No i oni niektórym dziecią powbijały te kroplówki do głowy. I z tym trzeba leżeć o 4do 8 godzin. No i wogóle nie zaciekawie :/
   ***
Jestem wycieńczona i nie mam na nic siły.
Jutro się znów nie wyśpię. Pikuś. Mam śliczne wakacje. W piątek wyjazd.
   ***
Tak sobie myślę...no i dochodzę do wniosku, że znów nie umiem się modlić. To u mnie chyba chroniczne.... i myslę, że czas za szybko leci... i myślę,że mienie dziecka to nie lada problem... i jeszcze myślę, że muszę się zakochać, żeby sie odkochać...i cośtam jeszcze myślę...i muszę klauna z mojego opowiadania wysadzić z pociągu, bo ju tydzień jedzie... i muszę spakować rzeczy dla mamy na jutro...i nauczyć się jakiejś porzadnej piosenki na gitarę...i się muszę opalić...i muszę się uśmiechać...
i przestać siebie zadręczać, i krytykować siebie, za każdy zły....nikt nie jest idealny, więc ja nawet jak stanę na nosie to też taka nie będę... no i wogóle- będzie dobrze, kiedyś przecież musi.
   ***
Czasami wydaje mi się,że jestem cholernie niewdzięczna. ZamiaSt dziękować,że jest u mnie w porządku- nie ejstem chora, mam co zjeść, moi rodzice mnie kochają, nie muszę uciekawać z domu....to ja narzekam i nie umiem się tym cieszyć...dlaczego jest tak, że człowiek non stop chce więcej niż ma??

18 lipca 2004   Komentarze (10)

A ciągle tylko słowa, słowa, słowa

Dzisiejszy dzień był jednym z tych, które zapadają w pamięć.
Nie chcę pisać, że znów mi coś nie pasuje, że znów się nad sobą użalam, bo tak nie jest. Wreszcie wzięłam się za siebie. Jako tako mi to idzie. Krok do przodu, dwa do tyłu, ale to nic.
Trochę za dużo spraw zależy ode mnie. Spróbuję sobie poradzić. Może to będzie tak,że te problemy przesłonią mi problemy myśleniowe.
 W pokoju obok sterczą moje ubranie, które muszę poukładać. Trochę ich jest.
KIlka pięter wyżej boli moja głowa, która się trochę przemęczyła. W pokoju z ubraniami czatuje an moje wejście głodny, przebrudzony śmierdziel, który miał mieć dzisja wymienioną ściółkę.
A ja siedzę z głową opartąo kaloryfer i filozofuję...Dosyć tego, biorę się do roboty!!!
p.s. jak Wam się podoba mój szablonik? jeszcze kilku rzeczy brakuje, ale...

16 lipca 2004   Komentarze (9)

eh, ludziq się rozmarzył :)

Marzyłam...Śniłam.Ostatnio coraz częściej mi się to zdarza. Błękitne lekkie obłoki buszują w mojej głowie,czuję się jak piórko, oczy widzą tylko kolorowe obrazy. Wystarczy pokręcić głową,żeby wszystko powróciło na swoje miejsce. Iluzja znika. PO jakimś czasie nawet w mózgu zanika jej ślad. Znów się robi tak jakoś "niestrawnie"...

                          ~~~~

Trochę mam planów na te wakacje:
primo: wycieczka krajoznawcza do gliwic
due: wycieczka sklepoznawcza do krakowa
po trzecie: wycieczka wsioznawcza na więś obok częstochowy.
Tylko jedna z atrakcji ma datę:
spoleto- 23.07-31.07 znając życie trochę za krótko

                         ~~~~

A  jakoś mi się  nic nie chce. Coś bym zjadła - nie wiem co,poszłabym z kiomś nie wiem z kim; kupiłabym sobie bluzę, ale nie ma takiej jak obmyśliłam. Przez przypadkę znalazłam muzykę, która mi się zaczęła podobać:david bowie-reality
NIe wiem nic na temat faceta, ale muzyka jest super. płytę wybrałam [po okładce.
Jakby tak się przyjżeć moim zdjęciom, to nie ma żadnego takiego, które by mi się podobało. O nie, przepraszam jest jedno, ale ja wtedy miałam jakieś 7 lat, więc się nie liczy. Mam na nogach śliczne żółte rajstopy, białą spódnicę a na niej rudy kotek, rozpuszczone włosy, piękny uśmiech i czerwoną kurtkę. Trzymam za rękę przybranego dziadka. To było nasze ostatnie spotkanie.

                        ~~~~

Rozmawiałam z mamą na temat wspomnień z dzieciństwa, pytała się mnie co pamiętam:
-szpital jak wsadziłam palec między drzwi, stan przed narkozowy
-jkak mi zdjęcia robił fotograf i dostałam taką zabawkę
mama:
a pamiętasz jak uszyczypłaś babkę w dupę w autobusie?
-a no tak, ale ona mi siedzenia zasłaniała
       dobra byłam (i jestem) prawda??

14 lipca 2004   Komentarze (15)

:)

jestem tu.troche się w ostatnim czasie zabiegalam. w domu ciągle jakieś dziwne odglosy.czasami rafia się duet dziecięco-niemowlęcy. Jakoś tak wszędzie jestem i nigdzie mnie nie ma.

Wczoraj z detkiem wymienialiśmy struny gitary.niezla mordęga polączona z super zabawą do późna.Jak wrócilam do domu to już wszyscy spali. I dobrze im tak. Teraz liczę dni do wyjazdu. Zacznę odkurzać pośmierdzielowskie wybryki i znów lece. Znając życie troszkę się spóźnie :]

Dobra no to ja dźwigiam kiecę i leće. sorki za tak malo estetyczne notki, ale chyba się trochę już odzwyczailam od mądrego gadania :)

AHOJ!!! zamiarzzema zostać filologiem czeskim, ale to nie jest jeszcze pewne.

13 lipca 2004   Komentarze (12)

Wszystko się zmienia w zbyt szybkim tempie...

Irytuje mnie to wszystko coraz bardziej. Prowadzę jakąś wewnętrzną walkę ze sobą tylko nie potrafię określić co jest jej podmiotem. Dni jakoś mijają bezbarwnie. Czuję się niby w jakiejść dziwnej bardzo lepkiej pajęczynie.

Ponoć stara przyjaźń nie rdzewieje.Obadamy. Czasem się psują różne rzeczy, które potem trzeba naprawiać.

Wielkie dzięki za komenty. POdnoszą na duchu :] i przepraszam za to,że moje są takie rzadkie.

No to trzymajta się : P

10 lipca 2004   Komentarze (12)

moje ucho :=)

Znowu mi bylo dane dosiąść podlogi i zapatrzeć oczęta w monitor. NIe ludźmy się-szczęście nie będzie trwalo za dlugo-może jakieś 40 minut. Wczoraj mnie aż trzęślo-chyba jestem uzależniona od neta, a jego braki dają się we znaki. Nie jest aż tak dramatycznie.Codziennie siedzę sobie z darkiem. Dzisiaj pierwszy arz wzięlam go na ręce-on w przyplywie podświadomej milości chwycil z calej sily moje ucho.

Jest dobrze. Prawie. Ale nie narzekam. Trzeba się cieszyć tym,co mam, bo mogę mieć jeszcze mniej. JUż za 2 tygodnie sobie wyjadę!!!Yupi!!!!No i to byloby na tylke tej mojej urozmaiconej i ciekawej notki.

Aha, jeszcze jedno-jak to lato dalej będzie takie dziwne, to mu wkopie :P

08 lipca 2004   Komentarze (18)

Bez tytułu

Jeśli nie uda ci się za pierwszym razem, spróbuj ponownie. Potem zrezygnuj,po co masz robić z siebie durnia.

04 lipca 2004   Komentarze (22)

Jadę na shreka :P

01.07
Próbuje zmieniaĆ akordy na gitarze.Jakoś mi się to zaczyna udawać.
Troszeczkę opiekowałam się braciszkiem -. opowiadałam mu wymyślone historie.
02.07
Dzień to głównie oczekiwanie na położną, która spóźniła się tylko 3 godziny.Potem moja wyprawa po pampersy-mama stweirdziła,że potraktowali mnie jak młodą mamę...
Heh, a aj nawet nie umiem, nie potrafię, nie chce(niepotrzebne wykreślić) zbudować jakiś poważniejszy związek. Zresztą, nie ważne.
Byłam w ksigarni. Kurcze, jak mi się marzy "mienie" własnej księgarni, takiej przytulnej połąconej z czytelknią. Chyba bym wtedy nocami czytała różne ciekawe powieści. Najbardzije podoba mi się zapach księgarni.
Czuję się kompletnie wypoczeta, chyba dobrze?
03.07
zrobiłam zakupy -> zamieniam się w kurę domową, ale to nic :].Opowidałąm dzisiaj bajkę o kocie, który grał w ksoza z myszami, a darek wziął i leciutko uścisnął moją rękę. jakoś nie wierzę, że onn ma  dopieor tydzieńi jeden dzień. Za półgodzinki jade sobie na shreka, a potem...

    ~~~~
Nie potrafię pisać notek, odzwyczaiłam się od internetu, wpadam co 3 dni na półgodzinki, mam zaległości w komentach no i wgóle, fest się wszystko pozmieniało.
Pozdrawiam gorąco.
Chyba dopiero w  środę coś napiszę.

03 lipca 2004   Komentarze (10)

Lubię móić o niczym. Jest to jedyna rzecz,...

Po krótkiej nieobecności spowodowonej przerobieniem mojego biurka na przewijalnię a mojego pokoju mlodzieżowego na pokój niemowlęcy udalo mi się tu pojawić. Braciszek jest fajny :). W domu jakoś wszyscy jeszcze ustawiamy się na swoje nowe miejsca.

29.06.

Bylo jakieś święto, ale mi się zapomnialo zlożyć życzenia kilku piotrom i pawlom. Wieczorem byla impra króciutka co prawda, ale elpszy rydz niż nic( czy jakoś tak). Wyrzucilam wtedy wszystkie kumulowane przez jakiś czas emocje,bylo wesolo. W każdym bądź razie mi się podobalo, nie wiem jak innym.

Humanistka na wakacjach:
-Poproszę 3 soczki.
-Jakie?
-Dwa takie i dwa takie
-?? :)

30.06.

Brakuje mi głośnej muzyki.[ze wszystkich hałasów najznośniejszym jets muzyka]Chciałam sobie w spóźnionym tempie kupić offspringów, ale znając moje szczeście będę kupować przynajmniej 3 tygodnie.
Siebie nie lubię coraz bardziej( wypadek przy pracy). Nie wiem dlaczego tak się dzieje. mama mówi,że wreszcie mam się obudzić i chyba ma rację, tylko jest jedno ale- jakoś nie potrafię się zmobilizować. Nie pomaga żaden zimny prysznic.
Z moją gitarą poznaję się coraz bardziej. Ona się przywyczaja domojego brzdękania, a ja do dźwięków, które wydobywa.
Byłam u babci. Tam jest przynajmnije w miarę cisza i mogę sobie pograć.

01.07.
Siedzę sobie.Mama:
-Co robisz jutro?
-To co dzisiaj
-??
-tzn. NIC
-No to jedziesz do kerfa po pampersy
I jak tu mam nic nie robić?? :-)
Później będę znów męczyć moją gitarę.

No następny raz nie wiem kiedy będzie :( mam wygania.

01 lipca 2004   Komentarze (13)

że niby co? że niby W A K A C J E ? a no...

Ha!! W A K A C J E!!! a ja nadal nie umiem w to uwierzyć, że mam dwa miesiące wolnego, że nie musze się śpieszyć i martwić,że czegoś nie zdąże,że się wyśpię ( aha, a kto się dzisja peirwszy raz obudził o 6.19? ale ostatni raz się obudziłam o 10. 45 zupełnie zmęczona spaniem)
Mogę sobie robić co mi się podoba i żadnych zadań domowych!!! i żadnych sprawdzinaóW!!!! tylko na dworze trochę za ciepło, bo ja bardzije lubię ziemniejsze lato :) a najbardziej to ja lubię deszcz :)
            ***
Mam troszkę więcej informacji i moim braciszku:
data urodzenia: 23.06. 2004 godz. 14:52
waga: 3kg 820 g
wzrost: 59 cm
rodzice: dumni
siostra: stwierdziła,że przyjemniej będzie pokochać, niż nie lubić = bardziej bezstresowo.
babcie: cieszą się z nowego wnuka
znajomi siostry: muszą wysłuchiwać o nowym modelu z najnowszym procesorem mejd baj jej rodzice :)
braciszek: jest śliczny, jak to tata określił przystojny i już się śmieje :) [chyba typ wesołka :P] ale jest jedna negatywna cecha, jak jest głodny to zamiast powiedzieć(!) płacze
     
                ***
Zakończenie roku jakoś przebolałam, po "pozytywnej" uwadze wychowawczyni przy rozdaniu świadectw (nerwy na wodzy) troszke mi mina zrzedął, ale tylko na chwile. ( sama się zastanawiałam, dlaczego zrobiłam tak, no ale czasu nie cofnę). Świadectwo starannie schowane przed postronnim okiem :)średnia powyżej 4 poniżej 4,5- trochę mi wstyd,że taka niska- w końcu to pierwsza liceum, ale w następnym roku... kto wie :=)
Średnia klasy 4,37 - II miejsce w koszle :) no cóż humanistyczna przecież :)
 Po zakończeniu poszliśmy sobie na lody do michała... Było siuper.
A wieczorem ostatni MF, było mi przykro że ostatni, trochę mi będzie tych wszystkich ludzisków brakować, ale z częścią jadę na SPOLETO, a poza tym ktoś bardzo mądry wymyślił gg.
Wieczorem posżłyśmy sobie na spacera(!), a głupi piesek nie chciał siku!!!
Czekałyśmy i czekałyśmy a nikt nie chciał psa wyprowadzić, no to nie, łaski bez :P
Dzisiaj chyba idę na ognisko. Nie wiem czy będzie super czy nie, zależy czy się postaram :)

          ***

Pierwszy dzień wakacji spędzony na sprzątaniu - jest czyściej niż rpzed świętami.  Ta rozwalona tydzień temu reka znów zaczyna boleć :( Ale co tam; niech sobie boli, co mnie to obchodzi :P

          ***

Tak sobie myślałam.....O ile sie nie mylę, to za często mówię ludziom,że ich lubię. Oni trochę się dziwią i szukają jakich przyczyn(tzn. czy przypadkeim nic od nich nie chce), ale ja poprostu chcę,żeby o tym wiedzieli, nie chce za jakieśtam ileśtam lat żałować,że o tym nie mówiłam. A poza tym, skoro to prawda, to po co ja ją mam ukrywać??

           ***

Miłych wakacji wszystkim!!! Ja sobie do 23.lipca siedzę w domu, a potem jadę!!! Jupi!!! Bardzo się cieszę na ten wyjazd :)
I jeszcze idę do Zoo (kiedyś) - znajomych pooglądać :P

26 czerwca 2004   Komentarze (21)

mam braciszka! ma na imię Darek i jest bardzo...

Mam braciszka!! Nie potrafię określić do końca czy się cieszę czy też nie. Nie wyobrażam sobie natomiast tego okresu mojego życia bez wyczekiwania jego narodzin. Nie wiem jak to będzie. Coraz bardziej się boję.
On jest sobie mały gdzieś ok. 150 km ode mnie. Nie widziałam go i zobaczę dopiero za tydzień. Wiem,że jest to jedyny w swoim rodzaju dzięń, ale nie do końca umiem się cieszyć. Tata zadzwonił i powiedział:
- Nie wiem czy wiesz, ale masz brata.
A niby skąd mam wiedzieć? Prawie cała rodzina w tym czasie już wiedziała, ale do mnei nikt nie zadzwonił Może myślę tylko o sobie, ale nic na to nie poradzę.
Zresztą i tak przecież do niczego się nie nadaję, nic nie doprowadzam do końca, umiem tylko rujnować, nie okazuję jeśli mi na czymś zależy...lista jest długa.....tak się zastanawiam.... i nic nie potrafię wymyśleć.
Męczy mnie taki trochę strach przed przyszłością, bo myslałam o braciszku: a kiedyś się urodzi. ale kiedyś to było dość odległe, a teraz to kiedyś właśnie nastąpiło.
Chciałabym być przy mamie, a nie tu gdzieś nie wiadomo gdzie...
Nie chcę,żeby to wyglądało źle...kiedyś bardzo chciałam mieć rodzeństwo, później to marzenie odstawiłam na półkę tych "nierealnych" teraz muszę go z niej ściągnąć. Boję się o niego. Chcę by świat nie pokazywał mu się za czesto z tej okrutnej strony, by wierzył w przyjaźń, niech nie będzie z tych takich, którzy umieją ranić, nie też on nie będzie zbyt mocno raniony.
W sumie jego przyszłość została chyba ułożona w chwili jego narodzin, więc moje chęci nic nie zmienią.
Mój braciszek będzie miał na imię Darek => Dariusz, chyba to jest jedno z rzadszych imion, ale ma przynajmniej jakieś zdrobnienie,czego moje imie nistety nie posiada :)

24 czerwca 2004   Komentarze (20)

Bo piesek chce siku!!!

No i ostani lekcyjny dzień w skzole mam już za sobą.
Parafrazując powiedzenie: Jak być mądrym? Skutecznie ukrywać głupotę, napiszę notkę na temat: Jak być pijanym nic nie pijąc :) Odpowiedź prosta - skutecznie udawać pijanego :)
No więc tak...
Dawno, dawno temu(bo wczoraj) dwie koleżanki zdeydowały się na wspólny(o zgrozo) spacer. Przez przypadek trafiły do kościoła na mszę, która napewno nie wyglądała na normalną,a przynajmnniej na typową, bo działy się na niej różne śmieszne rzeczy: np. jakas pani podeszła sobie pod ołtarz, postała i wróciła:-), jakiś pan bardzo mocno chciał pogodzić sie ze wszystkimi, a jakieś dwie panie tłumaczyły sobie nawzajem słowa psalmu :-), ale nie tylko to, tylko że niektóre punkty programu pominę.
Potem czekałyśmy na pieska, który miał iść siku, ale mu się chyba za mocno nie chciało. Ja i Kasia śmiałyśmy tak mocno i dość nietypowo, że gdy podeszła do nas taka jedna koleżanka, no to wzięła pod wątpienie naszą trzeźwość( a przecież wszyscy wiedzę,że jestem antyalkoholik! co za bezmyślność z jej strony). No a wygladało to mniej więcej tak:
-Piłyście coś?
-No piwo- Kasia na to
-Ej, no co ty nie pamiętasz? To było matini - ja
-A no jasne, A za ile je kupiłyśmy?- kasia
-No ty wogóle nic nie pamiętasz. Zabrałyśmy babci z barku. A potem poszłyśmy do koscioła.(...) przytoczyam tylko ten najbardziejwyssany z palca fragment rozmowy
I to mówiły najbardziej trzeźwe osoby na osiedlu, a taka jedna bezmyślna-albo kompletnie nas nie znająca osoba w to uwierzyła. Chyba możemy iść na akademię teatralną, przynajmniej będziemy umiały grać pijaków. Niexle się później z tego lałyśmy z Kasią, a jak opowiedziałam w klasie, to wogóle była niezła reakcja. I w dodatku nasza rozmowa była przerywana moimi okrzykami typu: Bo piesek chce siku!!
Nie no w sumie na żywca to była niezła jazda.
A i w dodatku mam wzorowe zachowanie :-) A szczerze mówiąc, po zapowiedziach obniżenia mi go liczyłam na poprawne :)
Nie wiem. Zaczynam wierzyć w to,że mam jakieś siły, do przebrnięcia przez moje życie. No bo stwierdziłam,że nie zależy do drogi, którą obieramy, ale do satysfakcji :)
No więc te ponad dwa smutne wkurzone tygodnie mnie czegoś nauczyły. Teraz tylko mam zamiar to przestrzegać.
A jutro będzie dzie sportu i ja(yobraźcie sobie!) mam zamiar zgłosić sie do gry w bandmingtona :P:P
Będzie jazda!!!
Bo piesek chce siku!!!!

23 czerwca 2004   Komentarze (12)

: /

Zawalilam.Popsulam.Zachowalam się nieodpowiednio. Jak male dziecko. Probowali mi zabrać zabawkę. Muszę to jutro naprawić. Nie wiem czy mi się uda. Ja nie chcialam. Widać jeszcze nie wszystko ustabilizowalam. Jest mi smutno i bardzo przykro. Nie wiem...jest mi glupio. bardzo glupio.

I musze się na jutro uczyć maty...bo to przez ocenę z maty zawalilam : / Normalnie jak dziecko.

A gdzie mój kodeks? Zgubil się po drodze.

21 czerwca 2004   Komentarze (13)

Tulipanek

 

Chcialam pokazać to zdjęcie, , bo jest ono tematem tej notki. POnieważ nie chce pisać nic ciekawego, w zupeności jeszcze siebie nie odbudowaam, więc przytoczę rozmowę, która mi bardzo pomoga. Rysunek przedstawia jednego czerwonego tulipanka posród może żótych tulipanków:

Ja (18-06-2004 23:49)
czy pięknym jest ten czerwony tulipanek posród tłumu żółtych tulipanów
Olusiak (18-06-2004 23:49)
no
Ja (18-06-2004 23:49)
czy tlum tulipanów jest piękniejszy od wyróżniającego się czerwonego tulipanka
Olusiak (18-06-2004 23:49)
ale w sumei to ja sobeo tak go nazwałam
Olusiak (18-06-2004 23:49)
ale to było moje 1 skojarzenie
Olusiak (18-06-2004 23:49)

Ja (18-06-2004 23:49)
a ja już robię jakieś interpretacje
Ja (18-06-2004 23:49)

Ja (18-06-2004 23:50)
ide spać  miłej kompeieli
Olusiak (18-06-2004 23:50)
pięko jest  również w tym co się wyróżnia.................
Ja (18-06-2004 23:50)
no jak np. we mnie
Olusiak (18-06-2004 23:50)
bo czasem to co inne ma kompleksy nie?
Ja (18-06-2004 23:50)
no tak jak ja
Olusiak (18-06-2004 23:50)
a ten tulipan nie powinien mieć bo jest piękny i jedyny jak narazie.....
Ja (18-06-2004 23:51)
ale nie wie o tym, bo nie może siępatrzeć na siebie
Olusiak (18-06-2004 23:51)
paaaa
Ja (18-06-2004 23:51)
a skoro wszyscy są tacy sami a on kontem oka zauważa ze coś nie gra, to ma kompleksy
Olusiak (18-06-2004 23:51)
powienien czuć.................
Ja (18-06-2004 23:51)
papappa
Olusiak (18-06-2004 23:51)
ale ktoś mu o tym może pwoiedzieć np my
Ja (18-06-2004 23:51)
ja zaczynam filozofować
Olusiak (18-06-2004 23:51)
nazywając go pięknym................
Ja (18-06-2004 23:51)
niom ide spać
Olusiak (18-06-2004 23:51)

Ja (18-06-2004 23:51)
ale czasem nie am jak znaleźć taką osobę
Olusiak (18-06-2004 23:52)
papap
Ja (18-06-2004 23:52)
takiego innego tulipanka
Ja (18-06-2004 23:52)
]
Olusiak (18-06-2004 23:52)
to czasami to osoba znajduje go sama......................
Ja (18-06-2004 23:52)
tak, ale za pośrednią pomocą innych
Olusiak (18-06-2004 23:52)
może....
Olusiak (18-06-2004 23:53)
różnie bywa....niezawsze
Olusiak (18-06-2004 23:53)
lub nie zawsze
Ja (18-06-2004 23:53)
czas od czasu
Olusiak (18-06-2004 23:53)
ale chyba nie zawsze nie?
Olusiak (18-06-2004 23:53)
tak....
Olusiak (18-06-2004 23:53)
czasami od razu.........
Ja (18-06-2004 23:53)
nie wiem, bo jak ja zacznę myśleć na takie tematy, to będzie nie dobrze
Olusiak (18-06-2004 23:53)
w sekundzie
Olusiak (18-06-2004 23:53)
albo później w sekundzie
Ja (18-06-2004 23:53)
czasem tulipanek nie chce się patrzeć jak wygląda i woli myśleć ze wygląda najgorzej
Ja (18-06-2004 23:54)
a później boi się myśleć inaczej
Olusiak (18-06-2004 23:54)
tak....
Ja (18-06-2004 23:54)
i potrzebny jest wtdy ktoś
Olusiak (18-06-2004 23:54)
ale tulipanek wtedy męczy się i tworzy.......
Ja (18-06-2004 23:54)
i więdnie
Ja (18-06-2004 23:54)
i to widac po nim, chociaż nie odrazu
Olusiak (18-06-2004 23:54)
ale albo ktoś w pewnym momencie go wyrwie albo on sam sobie da radę
Olusiak (18-06-2004 23:54)
tworzy..............................
Ja (18-06-2004 23:54)
aklbo i nie da
Ja (18-06-2004 23:55)
tworzy swoje obrazy świata
Olusiak (18-06-2004 23:55)
daje rade...................
Olusiak (18-06-2004 23:55)
długo................................
Olusiak (18-06-2004 23:55)
nawet dłużej niż mu się wydaje..........
Ja (18-06-2004 23:55)
zależy od podłoża w którym zasadzili tulipanka
Ja (18-06-2004 23:55)
i od deszczu
Olusiak (18-06-2004 23:55)
oczywiście!
Ja (18-06-2004 23:55)
który może padać albo i nie
Olusiak (18-06-2004 23:55)
i albo ma łatwiej taki...albo bardzo trudno...............
Ja (18-06-2004 23:56)
no i od kogoś kto może nadenpnąć na tulipanka
Olusiak (18-06-2004 23:56)
że aż musi ona tulipanek na Kasprowy wchodzić
Olusiak (18-06-2004 23:56)
może nadepnąć ale tulipanek nie padnie....................
Ja (18-06-2004 23:56)
no i tulipanek.....
Ja (18-06-2004 23:56)
może przyjśćjesień a po niej zima
Olusiak (18-06-2004 23:56)
bo jest żółty a inni czerwoni....................
Olusiak (18-06-2004 23:57)
i on wie że coś w tym ejst...że on musi przetrwać................
Ja (18-06-2004 23:57)
może ktoś stweirdzic, że podoba mu się tlyko kwiat tulipanka i go zerwac a pozostawić łodygę
Olusiak (18-06-2004 23:57)
no to wtedy tulipanek umzre.............
Ja (18-06-2004 23:57)
a może te inne tulipanki tez były kiedyś czerwone ale zżółkły
Olusiak (18-06-2004 23:57)
ale spotkał złego kogoś na swojej drodze
Ja (18-06-2004 23:57)
nie, to wtedy tulipanek będzie bez głowy
Olusiak (18-06-2004 23:57)
i ten ktoś/coś go zabiło
Olusiak (18-06-2004 23:57)
on sam walczył...............
Ja (18-06-2004 23:58)
np. jakiś wstrętny owad
Ja (18-06-2004 23:58)
a inne tulipanki mu nie pomogły
Olusiak (18-06-2004 23:58)
bo go nie rozumiały.........
Ja (18-06-2004 23:58)
bo stwirdziły,że nie jest taki jak oni
Olusiak (18-06-2004 23:58)
tak..........
Olusiak (18-06-2004 23:59)
a w grupei łatweij odrzucić kogoś
Ja (18-06-2004 23:59)
no czyli większość żółtych tulipanków prawdopodobnie skrzywdzi czerwonego
Olusiak (18-06-2004 23:59)
nie wiadomo
Olusiak (18-06-2004 23:59)
zalezy w jakiej grupie jest.........
Ja (18-06-2004 23:59)
a grupie zółtych tulipanków
Olusiak (19-06-2004 0:00)
no tak..............
Olusiak (19-06-2004 0:00)
ale czerwony da rade.........................
Ja (19-06-2004 0:00)
a przyjdzie zima, jakaś nieznając się na kwiatach babcia zamiesza tulipanki, zosatwi je na zimę, póxniej rozmoczy w wodzie i wszystkie nowe tulipanki będą już żółtoczerwone
Olusiak (19-06-2004 0:00)
już na starcie wiedziałąyśmy że on jest niepowtarzalny, bo na niego 1 zwraca się uwagę
Olusiak (19-06-2004 0:01)
ooooo
Ja (19-06-2004 0:01)
i już nikt nie bedzie się wyróżniał aż takl mocno
Olusiak (19-06-2004 0:01)
i wtedy będą wspólnotą
Olusiak (19-06-2004 0:01)
tak............
Ja (19-06-2004 0:01)
chyba, chcoaiż część zółtych tulipanków może nie przereagować z czerwonym
Ja (19-06-2004 0:01)
bo jest tylko jeden
Ja (19-06-2004 0:01)
a jednemu zawszde trudniej
Olusiak (19-06-2004 0:02)
nie znam się na chemii
Olusiak (19-06-2004 0:02)
paaaaaaaa
Ja (19-06-2004 0:02)
śpij sobie dobrze miłej rozmowy
Olusiak (19-06-2004 0:02)
czerwony.....................

No to by bylo na tyle. Dzień moge zaliczyc do prawie udanych - skutecznie odganialam ciemne chmury.

20 czerwca 2004   Komentarze (6)

Niedorówna Tobie nikt...// UŚMIECH

Minęło.Teraz. Już. Na pewno. Jest dobrze. Przepraszam, że pisałam takie nieciekawe smutne notki. Teraz przynajmniej na dłuzszy czas będą pozytywne. Zawsze tak mam.
Najpierw pórbuję rozkładać świat na czynniki pierwsze. Jak mi się to nie udaje - trafiam kosą na kamień, to wtedy jakoś znika zapał, znikają pozytywne emocje itd. A później znów wchodzę na górę i sobie jestem- uśmiechnięta, pozytywna, lubiąca świat.
Ciąg przyczynowo skutkowy:
poranek:
*dzwoni do mnie tata, budząc mnie telefonem;
*wstaje, ubieram się i idę na mecz;
* rozmawiam ze szprychą - bardzo przyjemna rozmowa;
*idziemy na zakupy;
* ja pożycam madzi kasę, więc nie musi wracać się do domu
Skutki: mi wraca dobry humor i jasne spojrzenie na świat, a madzia może sobie sprzątać pokój

Mecza przegrałyśmy, ale ja się starałam :)

A później był obiad - sama go zrobiłam :-) A po obiedzie poszłam na spacerek. Fragment dialogu(3 synków pewnych siebie do nas)
- z czego się robi cukier?
- z takich buraków jak WY !!!
 NIe wiem, ale mi ten króciutki dialog bardzo poprawił humor.
Wogóle znów moge się cieszyć. Ze wszystkiego z czego można.
I jestem Mokra. Zmokłam na własne życzenie. Lubię deszcz. Lubię jego dotyk. Lubię to,że ejst bezpośredni :-)

No a poza tym znów będę chodzić do kościoła w niedzielę. Wierze w znaki i dlatego muszę pójść. Udowodniono  mi własną niekonsekwencję - coś,c zego najbardzioej nie lubię u innych. A poza tym tak na prawdę to brakowało mi tego.

Wszystko wraca do normy.
Są ludzie, którzy umieją mi pomóc. Ja...tylko musze ich zobaczyć. Nie siedzieć zamknięta w pokoju. Wyjść na przeciw.
Jest dobrze.
Dziękuję Ci, Boże. Idąc deszcze śpiewałam:
Bo wielkiś Ty, Wielkie dzieła czynisz mi, Niedorówna Tobie nikt...

Kocham tą moją koszulkę, którą wszyscy nazywają życiem, pomimo,że czasem mówię inaczej

 

Może nie potrafię tego opisać tak skutecznie i tak szczęśliwie jak się czuję, ale to dlatego,że siedzę i dobieram sowa.Wczoraj przeprowadziąm bardzo ciekawą rozmowę na gg, którą przytoczę niebawem.

pozdrawiam serdeczenie :)

19 czerwca 2004   Komentarze (14)

kiedyś...jakoś...może...

Tak sobie myślę...musialam chyba co zawalić, skoro teraz, kiedy potrzebuje pomocy nikt nawet tego nie zauważa. Chcialabym wiedzieć,że jest ktoś, kto czeka na mnie, dla kogo jestem ważna. Potrafię chyba też tak robić. Czekać na kogoś. Wierzyć w kogoś i ufać komuś.

Ale nic.

Minie mi to. To uczucie bezsensu.

Minie-kiedyś...jakoś...może... moje "ulubione" slowa

18 czerwca 2004   Komentarze (17)

Gołąb...Ikar...i ja

No to może zacznę od tego,że znów zmieniłam szablon. Ten jest bardziej o tym, co myślę. A tamten się zawiesił. Moja noga się już naprawiła i mnie nie boli.
Dzisiajszy dzień zaczął się w miarę przyjemnie. Szczerze mówić, to zaczął się on wątpliwościami czy uda mi się dzisiaj zasnąc. BYła godzina 00:30 a mi nawet orobinkę się oko nie zamykało. Sen mnie zmorzył około 01:40. Obudziłam się o 6.30 umyłam się i jeszcze na półgodziny wpakowałam się do łóżeczka.
Później jak zwykle biegiem na przystanek. A no i w autobusie spotkałam mojego autobusowego kolegę( w autobusie zawarliśmy znajomość, i jeżeli rozmawiamy to też tylko w autobusie, jeśli przez przypadek jedziemy tym samym :-)) Bo ja mam talent do zawierania dziwnych znajomości.
W szkole były zawody, więc na dwóch lekcjach mnie nie było.
Sczajcie se to((jakiż prziękny język ojczysty),że mam z fizy 5! a z chemii 4! uff przynajmniej to z głowy.
a później był basen i moje zmierzenie się ze starchami. To co usłyszałam później normalnie mnie zatkało. Pani powiedziała,że ejst ze mnie dumna!! A raczej z postępów najsłabszej pływaczki w szkole :=) Yupi!!!!
Po szkole poszłam sobie na miasto. To co zobaczyłam było drugim achodkiem prowadzącym w górę z tej jamki w której zasiedziałam się.
Był sobie gołąb. Chodził sobie grzecznie po ulicy. Na moich oczach facet kołami samochodu przejechał mu główkę. Przez kilka minut ptak się rzucał. Machał skrzydłami. Próbował ulecieć w swój ostani, bezgłowie lot. Umarł... Po kilku minutach zosatł kopnięty przez ślepych przechodniów. Jego życie skończyło się... W taki głupi sposób.
Gdyby był z innymi żył by... Może się zamyślał, rozmarzył. Może był głuchy. Nikt niczego nie zauważył. W tym momencie przypomniał mi Ikara. Nie mogę być tym gołębiem...Nie mogę ciągle samotnie. Mu nikt nie pomógł...

Mam gitarę. Tata mi kupił. Będę grać.

Poszłam ze Śmierdzielem do weterynarza. Jest w miarę zdrowy. A potem...potem poszliśmy na procesję do kościoła...Śmierdziel był grzeczny.
Może to głupie wziąć świnkę do kościoła. Nikt tak nie robi, ale powielanie schematów nie jest moją dobrą stroną.
Jak byłam na mieście byłam na chwilkę w innym kościele, znalazłam go przez przypadek.
Jak ludzie wychodzili w procesji, ja zosatłam w kosciele. Byłam zupełnie sama. Świetne uczucie. Przez jakiś czas zapomniałam gdzie jestem. Śmierdziel, dziedzący w plecaku mi przypomniał szturchnieciem w kolano. Pomyslałam wtedy Czy ja całkiem już poprzestawiałam sobie w głowie? Siedzę sobie ze świnką morską w kościele...Zabawne... Ale z drugiej stronynigdzie nie pisze,że śmierdziel nie może być w kościele, nikt go nie widział, nikomu nie przeszkodził. Nigdzie nie pisze,że na modliwie nie można przebywać z przyjaciółmi. Uważam,że pomimo wszystko to jest mój przyajciel: ktoś, kto mnie wspiera, kiedy tego potrzebuję. Jego ocz,wpatrzone z ufnością we mnie, tyle razy mi pomagały...Pokazywały,że przynajmnij ja muszę wytrwac. Zasłużył sobie...
Uświadomiłam sobie jeszcze jedną ważną dla mnie rzecz.
Jest już lepiej...
DZIĘKUJĘ...

17 czerwca 2004   Komentarze (11)

Anonim z bylekąd

Więc tak. Siedzę sobie w kładam do uzi, coś co nosiłoby miano kolacji, gdybym jadła to normalnie za stołem, a tak nazwę to przekąską."Kęs za mamusię, kęs za tatusia".Jak byłam mała(co nie znaczy,że teraz jestem duża), to nie cierpiałam jak ktoś mi mówił: "No zjedz, za mamusię" To było takie rozmazane słownie.
Nauczyłam się przynajmniej cześciowo ukrywać mój zły humor.Wystarczy tylko wejść do klasy uśmiechnięta, a później już nie ma pytań, typu: Co ci jest, czemu tak wyglądasz. No i dobrze. Wcale nie chcę specjalnie z nikim rozmawiać więcej niż to konieczne. I dobrze. Jakoś coraz więcej osób nie specjalnie przepada za rozmową ze mną. No i dobrze, przynajmniej nie muszę się za bardzo wysilać, myśląc o odpowiedziach na pytania.
Śpię po kilka godzin. Gdyby mi ktoś wcześniej powiedział,że tak będę robić nie uwierzyłabym.
Ja sie nie użalam. Nie wiem czemus taram siebie o tym przekonać, nawet jeśli, to przecież mam praw mamm prawo robić co mi się podoba byle to źle nie wpływało na innych.
Mam czysto destrukcyjny talent, ale nie zamierzam opisywać o co chodzi Nie chce mi się. Zresztą nic mi się nie chce. Co nei jest wcale nie zwykłe.
W sumioe dość dziwnie to musi wyglądać: siedzę sobie i sie rozpisuje jakto mi jest źle. Ale może za kilka dni(kilanaście) będę siedzieć i sie rozpisywać jak to mi dobrze? kto go tam wie :-)
Jedyne, co mi się kojarzy s tym wszystkim, to wiersz "chybione przytyczki"

Przyznajmy, że jego sytuacja jest
obecnie nieszczególna.

Anonim, który otrzymuje listy
z bylekąd

No więc...idę po te listy z bylekąd....

P.S. To nie moja wina, ale jakoś znów zapominam rozglądać się na boki przed przechodzeniem przez ulicę. Tak już bywa.
Aha i coś się dzieje, z moim biednym motylkowatym szablonem :(

16 czerwca 2004   Komentarze (11)

Czas i Życie

Zmęczona jeste. Zawarłam przyjaźń z pewną panią, która się popularnie nazywa Beznadzieja. Jeśli chodzi o stosunki towarzyskie to cała przyjemność jest po jej stronie. Nie chce mi się nic. W szkoel jeszcze jakieśtam sprawdziany. Snuję się poprostu. Jem bo muszę. Heh ciekawe. Najchętniej siedziałabym w jakimś ciemnym miejscu nie pokazując się ludziom na oczy. Do szkoły ubieram się w to, co pierwsze rzuci mi się w oczy. Wstaję 40minut przed dzwonkiem. Niedobudzona i nie wyspana. Wcale się nie użalam. A jak nawet użalam, to co? Mam przecież prawo.
WOLNOŚĆ!!!
głupi fant, z którym niewidomo co zrobić. Lepiej jest być zależnym, mieć wytyczoną jedną drogę niż możliwość wyboru spośród nieskończonej liczby dróg.
Mogę się nawet poddać. Przestać myśleć. Jak nie myśle, to przynajmniej mi to na dobrze wychodzi.
Muszę zmienić sposób traktowania mojego życia. Na jakiś inny.

Życie jest tak gwałtowne! Przerywa, nie słucha,
napada, krzyczy, tupie, męczy,zmienia maskę,
ża aż sen ma gorączkę śpiąc z różowych puchach
i bladym skrzydłem mocno bije o posadzkę.
Potrzeba tylko słowa, tylko gestu, listu,
by się złote pierścienie wygięły, skręciły,
by spłonęły tęsknoty, jak suknie z batystu,
i pękło serce z wielkiej słabości i siły.

                   [M.P-J.]

Muszę się schować w ciszy, w spokoju, bez żadnych planów, bez myśli. na jakiś dzień albo dwa. Im szybciej tym lepiej. Muszę się uspokoić, odnaleźć, przestać marzyć, zapłacić rachunki, wyrównać te cegły w mojej głowie, znaleźć, to co daje uczucie braku... a przede wszystkim zapomnieć. nie o czymś konkretnym, zapomnieć wogóle. I przestać filozofować, choć to bardzo lubię, ale to do niczego nie prowadzi. Ah i pochamować łzy, to przede wszystkim.......tyle tych zadań przede mną... wstrętny, smutny, egoistyczny leń siedzi sobie i to pisze, niech pisze, a co mi tam....to przecież...ooops, to przecież jest o mnie

Czas

on tylko
odmierza chwile
do nowego startu

        (06.06.04)

15 czerwca 2004   Komentarze (9)

hmm

Dzisiejszy dzień nie byl taki, jaki mial być. Glównie z mojej winy.( I to ma być powód do dumy?) Przede wszytskim wstalam o 8.10 zamiast o 7.45. Do szkoly mialam na 8.45. Jakoś tam się do kulalam. Przez caly dzień czulam się jakby ktoś mnie wywirowal.Ledwo ledwo doczkelam się godziny 15, aby  powrócić do domu z uczuciem kompletnej beznadziei. Zrobilam też tak o godzinie ok 19 jedną rzecz, której nie powinnam byla robić. Nie wiem, jakie tego będą konsekwencje. To się okarze.Wiedzialam co robię i dlaczego. Czekając na karę będę się usprawiedliwiać. Do końca tygodnia napewno zobaczę co z tego wyniklo.

Na jutro nie umiem za bardzo do budy. Tak, to moja wina, jestem śmierdzącym leniem, i co z tego???

poza tym muszę postrzepywać sól z ran. Już to zaczęlam robić, zobaczę, kiedy uda mi się to skończyć. Postaram się jak najszybciej.

I jeszcze mam naprawić stopę, bo mi się popsula.

14 czerwca 2004   Komentarze (9)

Dzisiaj, kamyk itd

Chcialam napisać ciekawą notkę. Jak zwykle mi się nie uda. No to może napiszę co robilam dzisiaj? No więc, obudzialm się w okolicach 10.  Jakieśtam śniadanko zjadłam. Czyatałm nawet książkę z historii. Później obiad. Później komputer.Cały dzień zastanawiałam się czy mam iść do kościoła. Czułam wewnętrzny opór. W końcu stwierdziałm,że spróbuję. Wyszłam sobie tak,żeby dojść punktualnie. Przyszłam 3 minuty przed. Chciałam przejść obok koscioła, ale nogi mnie skręciły. Weszłam,pomodliłam się, powiedziałam,że lepiej będzie jak sobie pójdę i...wyszłam. To nic,że poruszałam się w innym kierunku niz tłum. Tak jest lepiej. Przeszłąm się. Uspokoiłam myśli. wewnętrzny porządek jako taki się znalazł(taki jak na moim biórku, które wygląda no nie dko końca uporządkowane). Teraz siedzę. Boję się,że to uczucie pustki powróci.
W sumie to moje życie wygląda jak wygląda. Jeżeli mam go jakoś opisać, to jedyne skojarzenie, które przychodzi mi na myśl,że ktoś budował budynek. Miał być potężny gmach. Ktoś dobudował prawie do dachu, połowa domu jest pokryta, a druga jest wystawiona na działanie czynników atmosferycznych.
Ale to nic.
 Zastanawiałam się też dlaczego piszę zreguły o sobie. Jak jestem zła, to myślę "moje" - cholerny egoista. Wczoraj trochę wpadłam na pomysł dlaczego to tak wygląda. Pisząc oceniam siebie, a staram się nie robić tego wobec innych osób. Dlatego o nich nie piszę. W moim życiu są naprawdę ludzie bardzo ważni, których bardzo cenię, to za nich modliłam się wczoraj.
Ostatnio wierz w siłę modlitwy, czasem czerpię z niej siły. Zawsze trzeba w coś wierzyć. Dobrze, jeżeli robi się to z przekonaniem. Wiem,że to co piszę jest sprzeczne z tym, co napisałam przedtem,że nie było mnie w kościele, ale nie miałam siły an to,żeby być ocenianą przez kogoś, bo nie łudźmy się, częśc ludzi przychodzi do kościoła, tyulko po to, by ocenić innych. Ja pójdę jutro. Wiem,że to się nie równowarzy, ale nic wbrew sobie. Dziasja potrzebowałam maximum spokoju.
Jest już dobrze.
W sumie to olewające czasem podejście do życia częściowo mnie denerwuje, ale jak to się mówi: nie się dzieje, co chce. Jeżeli będzie jakaś potrzeba zmiany tej całej mojej hierarchii wartości to to zrobię, na razie moje życie można porównać, do kamyka, który leży w strumyku. Jest szlifowany przez wodę, poddaje się, ona go przenosi w różne miejsca itd.
Może to trochę nie logiczne, ale dobra. Zreszta, jest jak jest i tym się trzeba cieszyć.

Teraz z lekką świadomością,że trochę niedouczona po 4 dniach wolnego kladę sie spać. Niech się dzieje, co chce. Muszę dostać 4 z chemii, ale....kurczę, kiedyś nawet lubilam, tą calą chemię,a  teraz...

Milego tygodnia wszytskim!!!!!!!!

13 czerwca 2004   Komentarze (10)

Modlitwa

Boże, dziękuję Ci za tych ludzi, których spotykam na swojej drodze. Dziękuję Ci, za to,że ubogacają moje życie. Dziękuję Ci za nich . Pomagaj nam w naszych problemach. I nie gniewaj się na nas.

12 czerwca 2004   Komentarze (20)
< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 20 21 >
Moje | Blogi